Amatorski film ze Smoleńska w berlińskim laboratorium
Parlamentarny zespół smoleński dysponuje wykonaną w Niemczech analizą amatorskiego filmu z miejsca katastrofy samolotu Tu-154M. Ustalenia są rozbieżne z dotychczas znanymi opiniami na temat nagrania - dowiedział się "Nasz Dziennik".
Chodzi o amatorski film nakręcony kamerą w telefonie komórkowym, który pojawił się w internecie niedługo po katastrofie. Autor nagrania zdołał podejść do wraku, przy którym jeszcze nie było służb ratowniczych. Na filmie widać rozrzucone szczątki maszyny. Słychać nawoływania, komentarze autora oraz odgłosy przypominające huk wystrzałów z broni palnej.
Dotąd film na zlecenie Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie badała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a następnie Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Komendy Głównej Policji. Trzecią analizę zlecił Zespół Parlamentarny ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Tu-154M z 10 kwietnia 2010 roku.
"Otrzymaliśmy opinię i zapoznajemy się z nią. Porównujemy ją z informacjami, jakie dotąd zostały podane do wiadomości publicznej w tej sprawie" - mówi Antoni Macierewicz, poseł PiS, szef Zespołu.
Jak ustalił "Nasz Dziennik", z najnowszej analizy wynika, że w czterech przypadkach można mówić o odgłosach, które nie rodzą wątpliwości, że są to strzały z broni palnej.
Macierewicz zdradził, iż analizę przeprowadzono w Niemczech. "Analiza jest bardzo szczegółowa i zawiera informacje, których nie uwzględniły ekspertyzy ABW i CLK. Z tego względu zanim przedstawimy nasze wnioski opinii publicznej, musimy bliżej się przyjrzeć temu materiałowi. Obecnie zestawiamy te wszystkie informacje i myślę, że wkrótce przedstawimy nasze wnioski" - dodał parlamentarzysta.