Rosja przekazała Polsce 11 tomów akt śledztwa ws. smoleńskiej katastrofy. W dokumentach znalazły się protokoły z przesłuchań świadków, oględzin miejsca katastrofy, materiał fotograficzny, opis przedmiotów osobistych znalezionych na miejscu tragedii oraz protokoły z ekspertyz genetycznych szczątków ofiar. Nie ma natomiast wśród nich protokołów z sekcji zwłok ofiar. więcej Słowa Aleksandra Zwiagincewa należy interpretować bardzo ostrożnie, bo na konferencji prasowej mówił o filmie pokazującym palące się fragmenty prezydenckiego Tu-154, który potwierdza godzinę katastrofy. Chwilę później wypowiadał się o filmie jeszcze raz, ale bardzo nieprecyzyjnie: W tym czasie znajdował się tam świadek z telefonem i on zdołał włączyć kamerę, kiedy samolot padał, zbliżył się do ziemi i kiedy się zapalił - zdołał to zarejestrować i to przekazujemy teraz. Przy czym: "zbliziłsia z ziemloj" może po rosyjsku oznaczać zbliżenie się do ziemi, ale również moment uderzenia w ziemię. Co więcej, gdyby istniał film pokazujący moment katastrofy, Rosjanie na pewno z hukiem by to ogłosili. Po drugie, dotychczasowe ekspertyzy rosyjskie mówią jasno, że samolot w powietrzu nie płonął, a po trzecie, prokuratura rosyjska znalazła autora filmu - czyli najpierw upubliczniony musiałby być sam film. Tymczasem dotąd nagrania pokazującego moment katastrofy nikt nie widział. Przemysław Marzec