Nagrany komórką filmik stał się podstawą dla wielu internautów do snucia najróżniejszych rozważań na temat tego, co działo się na miejscu katastrofy tuż po wypadku. Wielu twierdzi, że na filmie widać ludzi dobijających strzałami tych, którzy przeżyli oraz wzywającą pomocy kobietę. "To był straszny huk, straszny wybuch, wszystko zadrżało. Dla mnie to było oczywiste, że spadł samolot" - opowiadał w programie "Teraz My" Safonienko, mechanik z pobliskiego warsztatu samochodowego. Gdy tylko usłyszał hałas, Rosjanin pobiegł sprawdzić, co się stało. "Widok był przerażający. Bałem się w ogóle tam podejść. Od razu wyjąłem telefon i zacząłem nagrywać. Wszystko się paliło, paliły się szczątki, paliły się drzewa. To było coś potwornego, widok był jak z piekła" - wspominał. Dodał, że trudno było nawet oddychać, ponieważ unosiły się opary paliwa. Safonienko zapewniał też, że nie widział ciał ludzi, ani dużych części samolotu. To, co widać na jego filmie, to ogon maszyny, a nie jak myślał na początku - kadłub. Rosjanin przyznał, że słyszał o różnych teoriach powstałych na bazie jego filmu, jednak sam zapewnia, że nie widział na miejscu katastrofy podejrzanych rzeczy. "Każdy widzi, to co chce. Wiem, że ludzie mówią, że tam jest jakaś strzelanina, jakieś ręce... niczego takiego nie widziałem, a zwłaszcza, żeby ktoś do kogoś strzelał. Słyszałem jakieś wybuchy i odgłosy. Ale myślę, że podczas pożaru wiele rzeczy mogło wybuchać" - powiedział w TVN. Safonienko był już przesłuchiwany przez MSW. "Nie było konkretnych zeznań, ale poproszono mnie, żebym opisał to, co widziałem" - przyznał. Od tego czasu śledczy już się z nim nie kontaktowali.