Jak poinformowała agencja Reutera, zmarł Milan Kundera. Wybitny pisarz miał 94 lata, a debiutował w 1953 roku zbiorem wierszy "Człowiek rozprzestrzenia ogród". Miejsce wśród najwybitniejszych czeskich pisarzy zapewniła mu powieść "Żart" (1967), w której rozliczał się z czechosłowackim stalinizmem i - jak wielu twierdzi - z własnymi "błędami i wypaczeniami". Jednym z jego najwybitniejszych utworów jest "Nieznośna lekkość bytu", którą na język polski przełożyła Agnieszka Holland. Słynna reżyserka opowiada nam, w jaki sposób została tłumaczką Kundery. - Spotkaliśmy się w Pradze. Kundera wykładał historię literatury w szkole filmowej, w której zaczęłam studiować. Były to szalenie inspirujące i bardzo podniecające wykłady. I otwierające. Moi czescy i słowaccy koledzy nie znali Kafki, Musila, Brocha, bo stalinizm trwał tam do 1968 roku. Ja znałam ich twórczość i dyskutowałam o niej z Kunderą. Chyba właśnie to zapamiętał - mówi nam Agnieszka Holland. Holland: Kundera pomagał Polakom w Paryżu - Kiedy znaleźliśmy się na emigracji po grudniu 1981 roku, spotkaliśmy się w Paryżu, na przyjęciu. Rozpoznał mnie i potem bardzo serdecznie pomagał. Zresztą nie tylko mnie, ale też innym emigrantom polskim, np. Kazimierzowi Brandysowi. Wobec Polaków był bardzo przyjacielski - wspomina reżyserka, która zaprzyjaźniła się nie tylko z samym pisarzem, ale i jego żoną. To z nią w ostatnich latach miała lepszy kontakt. - Odwiedzałam ich dość często, Milana i jego żonę Werę. Pewnego razu dał mi do przeczytania, w rękopisie, jeszcze niezupełnie skończoną, "Nieznośną lekkość bytu". Przejęłam się tym, bo to było zgodne z różnymi moimi doświadczeniami i zapytałam go, czy mogłabym przetłumaczyć tę książkę na język polski. Wydawnictwo Aneks w Londynie to wydało. W ten sposób zostałam tłumaczką Kundery - mówi Holland. - Potem mieliśmy jakieś plany filmowe, ale nic z tego nie wyszło - wzrusza ramionami. "Nieznośna lekkość bytu" została zekranizowana, ale za kamerą stanął Philip Kaufman. Czy Holland żałuje, że to nie ona wyreżyserowała ten film? - Trudno żałować po tylu latach, ale tak, wtedy wydawało mi się, że może się udać - przyznaje. Holland: W pewnym momencie Kundera zniechęcił się do filmu - Myślałam też o "Walczyku na pożegnanie", ale on w pewnym momencie tak zniechęcił się do filmu i teatru, że nie godził się już na żadne adaptacje swoich utworów. Zrobił się z niego troszeczkę mizantrop, bo jego czescy koledzy potraktowali go z despektem - nie ukrywa Holland. O co chodzi? Reżyserka wskazuje na dwa trudne momenty Kundery. - Najpierw podnosili, że pisze tak, żeby sprzedawało się za granicą, a później wyszły jakieś dokumenty z lat 50., które go kompromitowały, chociaż nie było to zupełnie konkluzywne. To wszystko sprawiło, że zamknął się jak ślimak w skorupie. Kompletnie wypisał się z życia publicznego - czeskiego i francuskiego. Obraził się na Czechów, więc zaczął pisać po francusku - przypomina Holland. Holland: Milan nie znosił starości Ostatni raz widzieli się, jak mówi Holland, "z 15 lat temu" - Byłam w bardzo serdecznym kontakcie telefonicznym z jego żoną, jeszcze parę lat temu. Rzadko byłam w Paryżu, głównie przelotem na dzień lub dwa. Oni przenieśli się gdzieś poza Paryż - tłumaczy. Kundera do końca mieszkał we Francji. W środę przed południem agencja Reuters podała informację, że odszedł w wieku 94 lat. - Czuję smutek, chociaż wiem, że Milan nie znosił starości. Przestał się fotografować, jak był jeszcze bardzo pięknym mężczyzną. Myślę, że nie podobało mu się bolesne starzenie się. Wszyscy gdzieś odchodzimy, więc trzeba na to patrzeć filozoficznie. Milan był przepięknym mężczyzną, pociągającym pod każdym względem - głównie intelektualnym, ale przekładało się to na jego wygląd zewnętrzny i sposób bycia. Myślę, że nie podobało mu się, że ta forma się psuje - wspomina Holland.