Afera korupcyjna na Podkarpaciu. "Mamy twarde dowody"
Mamy do czynienia z pajęczyną powiązań towarzysko-biznesowo-politycznych. Jedna z jej nitek związana jest z posłem PSL Janem Burym - w takich słowach aferę korupcyjną na Podkarpaciu komentuje szef CBA, Paweł Wojtunik.
- Sprawa korupcji na Podkarpaciu i pewnej pajęczyny, która oplata na zasadzie różnych układów towarzysko-biznesowo-politycznych tamto środowisko, jest już powszechnie znana. My teraz wspólnie z prokuraturą - w sumie głównie prokuratura przecina poszczególne nitki pajęczyny - powiedział Wojtunik w TVN24.
Wojtunik powiedział, że w sprawach dotyczących korupcji na Podkarpaciu do tej pory zarzuty usłyszało ok. 40 osób. - Zarzuty te dotyczą różnych osób - i osób pełniących funkcje publiczne, przedsiębiorców i samych polityków - dodał.
W jego ocenie materiał dowodowy w tych sprawach jest bardzo wysokiej jakości, jest bardzo precyzyjny. - To nie są dywagacje czy insynuacje tylko twarde dowody - podkreślił.
Jak dodał, "naprawdę mamy do czynienia z wyjątkową sytuacją i z bardzo złożonymi relacjami, powiązaniami o różnym charakterze". Szef CBA nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy na czele tej grupy stoi poseł PSL. Powiedział jedynie, że wniosek prokuratora prowadzącego sprawę skierowany do Sejmu (o uchylenie immunitetu Buremu - PAP) pokazuje, że "znajduje się tam wątek dotyczący posła Burego". "Jest to ta jedna z nitek, o której mówiłem, którą prokuratura obecnie przecina - dodał.
Wojtunik odpierał zarzuty Burego, że jest on inwigilowany. - Jest to totalna bzdura (...). My jako służba państwowa jedynie poruszamy się w granicach prawa. Prawo daje nam pewne kompetencje do stosowania różnych metod form pracy operacyjnej - powiedział. Dodał, że "tego typu oskarżenia są wysoce niesprawiedliwe dla biura i dla ludzi, którzy kierują się w swojej pracy tylko interesem społecznym".
"To jest totalna bzdura"
Szef CBA był również pytany, czy prawdziwe są informacje "GW" o tym, że podsłuchano rozmowę Jana Kulczyka z Donaldem Tuskiem. - To jest totalna bzdura. Ja nie pamiętam, aby w jakiejkolwiek naszej notatce była informacja o tym, by podsłuchano taką rozmowę. A już wierutną bzdurą jest to, jakoby w tej notatce była informacja, że za tymi podsłuchami stoją byli oficerowie ABW czy UOP - powiedział.
Według "GW" w tajnych tomach akt śledztwa ws. afery podsłuchowej jest notatka CBA o tym, że nielegalnie podsłuchaną rozmowę Donalda Tuska z Janem Kulczykiem w rządowej willi premiera na Parkowej w Warszawie w pierwszej połowie 2014 r. oferowały osoby posiadające to nagranie i 700 godzin innych nielegalnych podsłuchów, wśród nich dwóch byłych oficerów ABW. Agencja temu zaprzeczyła.
Wojtunik zaprzeczył też pojawiającym się w mediach informacjom, by premier Ewa Kopacz namawiała go do dymisji. - Jest to wierutna bzdura. Nie było takiej rozmowy, w której pani premier namawiałaby mnie do dymisji - oświadczył.
Do Sejmu trafiły już wnioski o uchylenie immunitetów: Buremu oraz szefowi NIK Krzysztofowi Kwiatkowskiemu. Kwiatkowski zadeklarował już zrzeczenie się immunitetu. Obu prokuratorzy chcą przedstawić zarzuty dotyczące m.in. wpływania na konkursy na stanowiska w delegaturach NIK. Bury twierdzi, że zarówno w tej sprawie, jak i innych, nie ma sobie nic do zarzucenia.
Katowicka Prokuratura Apelacyjna poinformowała w piątek, że zarzuty, które mają zostać postawione Kwiatkowskiemu i Buremu, dotyczą "nieprawidłowości związanych z konkursami na obejmowanie funkcji przez dyrektorów, wicedyrektorów delegatur NIK oraz wicedyrektora centrali NIK". Bury miał wpływać na decyzję o wyborze niektórych kandydatur na stanowiska w delegaturach NIK - to są dwa zarzuty. Trzeci dotyczy wpływania na zmianę członków komisji, którzy przeprowadzali kontrolę w jednej z gmin na Podkarpaciu