Abp Juliusz Paetz stanął za ołtarzem
Arcybiskup Juliusz Paetz, oskarżany o seksualne molestowanie kleryków, znów wykorzystał sytuację, by znaleźć się w centrum uwagi - pisze "Dziennik".
Ku zaskoczeniu wiernych, wspólnie z innymi biskupami, koncelebrował mszę z okazji Środy Popielcowej.
W ogłoszony przez Episkopat "dzień modlitwy i pokuty" abp Paetz nieoczekiwanie stanął przy ołtarzu tuż obok metropolity poznańskiego abp. Stanisława Gądeckiego. Podczas mszy na znak pokuty arcybiskup Gądecki, podobnie jak innym zgromadzonym w świątyni duchownym, posypał Paetzowi głowę popiołem, a później wymienił z nim znak pokoju.
Poznańscy duchowni zapewniają jednak, że ten gest nie ma żadnego symbolicznego znaczenia, a abp Gądecki nie zmienił krytycznego zdania o swoim poprzedniku.
Pojawienie się przy ołtarzu abp. Paetza wywołało jednak zdziwienie wiernych. "Oczywiście, że podobnie jak wiele osób w Polsce wolałbym, aby abp Paetz w związku z bardzo poważnym charakterem zarzutów, jakie padły pod jego adresem i które zostały potwierdzone decyzją Jana Pawła II, nie pojawiał się publicznie przy okazji takich mszy" - komentuje dla "Dziennika" Jarosław Gowin, były redaktor naczelny katolickiego "Znaku".
Pięć lat temu Jan Paweł II wymusił na abp. Paetzu rezygnację ze stanowiska metropolity poznańskiego. Stało się to po tym, jak prasa ujawniła, że arcybiskup molestował seksualnie kleryków z poznańskiego seminarium. Paetz utrzymuje, że jest niewinny.