30 proc. Polaków zainteresowanych eurowyborami
Na początku kwietnia niespełna co trzeci (30 proc.) dorosły Polak deklarował zainteresowanie nadchodzącymi wyborami do Parlamentu Europejskiego. W marcu zainteresowanie czerwcowymi wyborami przejawiało 33 proc. ankietowanych - wynika z najnowszego badania CBOS.
Jednocześnie wzrosła liczba tych, którzy z całą stanowczością deklarują brak zainteresowania wyborami - z 30 proc. w marcu do 35 proc. w kwietniu.
Autorzy ankiety zwracają uwagę, że "deklaracje zainteresowania wyborami do Parlamentu Europejskiego cały czas utrzymują się na niższym poziomie niż w 2004 roku". CBOS przypomina, że wtedy do urn wyborczych udało się zaledwie 21 proc. uprawnionych, przy 45- proc. deklarowanej frekwencji. "Pięć lat temu odnotowaliśmy w wyborach do europarlamentu najniższy poziom frekwencji wyborczej w historii po 1989 roku" - zwraca uwagę CBOS.
Mniejsze zainteresowanie wyborami wiąże się także z osłabieniem motywacji do głosowania. W kwietniu notujemy spadek liczby osób, które są pewne swego udziału w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Według zapowiedzi badanych, 7 czerwca do urn wyborczych wybiera się zaledwie 36 proc. uprawnionych do głosowania (o 3 punkty mniej niż przed miesiącem). Jednocześnie od marca zwiększyła się (o 5 punktów) liczba respondentów, którzy zapowiadają swoją absencję w tych wyborach.
Jak piszą autorzy sondażu, "wydaje się, że słabnące zainteresowanie wyborami do PE i mniejsza gotowość do uczestniczenia w nich korespondują z obserwowanym od stycznia spadkiem deklaracji uczestnictwa w wyborach do Sejmu i Senatu oraz odnotowanym w tym miesiącu sporym wzrostem odsetka wyborców niezdecydowanych. Może to świadczyć o rosnącym dystansie wobec sceny politycznej i ugrupowań na niej funkcjonujących".
W opinii CBOS, trudno w tej chwili ocenić, jak dalece postawa ta okaże się trwała, jednak z pewnością do udziału w tych wyborach Polaków będzie bardzo trudno zmobilizować.
Uczestnictwo w czerwcowym głosowaniu, podobnie jak w innych wyborach, nieco częściej deklarują mężczyźni niż kobiety. Liczba deklaracji udziału w wyborach do PE rośnie wraz ze wzrostem wielkości miejscowości, w której mieszkają respondenci. Chęci głosowania wyraźnie sprzyja także wyższy poziom wykształcenia i - co się z tym wiąże - wyższy status społeczno-ekonomiczny badanych.
W grupach społeczno-zawodowych o swym udziale w wyborach zdecydowanie najczęściej zapewniają przedstawiciele kadry kierowniczej i specjaliści z wyższym wykształceniem (59 proc.). Ponadto na to głosowanie częściej niż inni wybierają się osoby prowadzące samodzielną działalność gospodarczą (46 proc.) oraz uczniowie i studenci (43 proc.), wyraźnie rzadziej - bezrobotni (28 proc.) i rolnicy (31 proc.).
Istotnymi czynnikami sprzyjającymi uczestnictwu w tych, jak i w innych wyborach są - również ściśle związane z poziomem wykształcenia - zainteresowanie polityką oraz sprecyzowane poglądy polityczne. Wśród osób, które nie umieją określić swych poglądów w kategoriach lewicowości - prawicowości, na wybory do PE wybiera się zaledwie 15 proc., a połowa (51 proc.) zapowiada swoją absencję. W grupie ankietowanych o lewicowych poglądach politycznych udział w eurowyborach deklaruje nieco ponad połowa (52 proc.), a wśród respondentów mających poglądy prawicowe - ponad dwie piąte (44 proc.).
Badani popierający obecność naszego kraju w UE prawie dwukrotnie częściej deklarują, że chcą głosować na eurodeputowanych, niż ci, którzy są przeciwni naszemu członkostwu w Unii.
CBOS zwraca uwagę, że "kwietniowy spadek zainteresowania eurowyborami obserwujemy w sytuacji, gdy większość ugrupowań podjęła już wiążące decyzje w sprawie składu swoich kandydatów i wreszcie wiadomo, jakie osobistości życia politycznego i publicznego znajdą się na pierwszych miejscach list w poszczególnych okręgach wyborczych".
Do bardzo nielicznych należą osoby, które są zorientowane, kto w ich okręgu wyborczym będzie się ubiegał o mandat europarlamentarzysty (10 proc.), zdecydowana większość zaś nie słyszała o żadnych kandydatach.
O ile słabą orientację w tej kwestii można jeszcze zrozumieć, zważywszy na fakt, że wciąż możliwe są zmiany na wyborczych listach (na zgłoszenie okręgowych list kandydatów komitety mają czas do 28 kwietnia), o tyle wiele mówiące jest to, że najliczniejsza grupa ankietowanych (prawie połowa Polaków) deklaruje, iż nie tylko nie zna żadnego kandydata ze swojego okręgu wyborczego, ale w ogóle nie interesuje się, kto będzie kandydował - komentuje wyniki sondażu CBOS.
Lepszą, choć także niezbyt dużą, orientację w kwestii kandydatów na europosłów mają osoby zamierzające brać udział w wyborach do PE. Co piąty zdeklarowany wyborca (22 proc.) zna nazwisko przynajmniej jednej osoby, o której wie, że będzie kandydować w tych wyborach z jego okręgu wyborczego. Jednak większość nie ma żadnej wiedzy na ten temat.
CBOS prowadził badania od 2 do 8 kwietnia na 1094 osobowej reprezentatywnej próbie losowej dorosłych Polaków.