ŚWIAT | Czwartek, 27 września 2007 (10:50)
Manifestacje w Birmie rozpoczęły się w ubiegłym miesiącu od niewielkich akcji protestacyjnych przeciwko znacznej podwyżce cen paliw i obniżeniu stopy życiowej. Z czasem jednak przerodziły się w masowe demonstracje, którym przewodzą buddyjscy mnisi, cieszący się ogromnym szacunkiem Birmańczyków. W środę na ulice Rangunu wyszło nawet do 100 tys. osób, a służby bezpieczeństwa po raz pierwszy otworzyły do protestujących ogień. Jest to największe antyrządowe poruszenie w Birmie od 1988 r., kiedy to junta brutalnie rozprawiła się z manifestantami, zabijając w Rangunie trzy tysiące osób.
1 / 29
Źródło: AFP