ŚWIAT | Czwartek, 2 lutego 2012 (07:34)
Co najmniej 76 kibiców zginęło w wyniku starć, do których doszło po meczu w egipskim mieście Port Said. Około tysiąca jest rannych. Bilans ofiar może wzrosnąć. To największa tragedia w piłce nożnej od wielu lat. Po końcowym gwizdku fani miejscowej drużyny Al-Masri z Port Said wtargnęli na boisko i rozpoczęli polowanie na graczy przyjezdnej drużyny Al-Ahly z Kairu, ich kibiców oraz personel techniczny. Piłkarze gości w panice opuszczali plac gry, chroniąc się w klubowym budynku. Przez telefon wzywali policję o pomoc, informując, że są pozbawieni jakiejkolwiek ochrony, a osoby wyznaczone do pilnowania porządku na stadionie uciekły. Wśród zabitych są ochroniarze i policjanci, którzy próbowali rozdzielić walczące strony. Wiele osób zginęło wskutek ran zadanych białą bronią.
1 / 27
Źródło: PAP/EPA