ŚWIAT | Poniedziałek, 23 sierpnia 2010 (16:48)
W stolicy Filipin, Manili, policja zastrzeliła mężczyznę, który porwał autobus z turystami, domagając się przywrócenia do służby w filipińskiej policji. Dramat trwał ponad 10 godzin. Początkowo w autobusie było 25 ludzi. Później porywacz uwolnił dziewięcioro - sześć osób z Hongkongu i trójkę Filipińczyków, głównie kobiety i dzieci. W ostatniej fazie porywacz, zidentyfikowany jako 55-letni Rolando Mendoza, przetrzymywał 15 turystów z Hongkongu. Kilkoro zakładników wyszło z pojazdu. Zdołał też uciec kierowca, jeszcze zanim rozpoczął się policyjny szturm. Gdy funkcjonariusze przypuścili atak, Mendoza, uzbrojony w karabin M-16, zaczął strzelać do zakładników. Zginęło osiem osób.
1 / 19
Porywacz zdecydował się uwolnić kilkoro zakładników
Źródło: AFP