Adam, Sławomir. Żywoty równoległe
Kochani i nienawidzeni. Pogardzani i wynoszeni pod niebiosa. Nadzieje swych partii. Potencjalni następcy, a przynajmniej kandydaci na przyszłych delfinów. I oto nagle ich kariery zostały brutalnie przerwane. A poszło o nędznych parę złotych...
Myślałem, że mało co w polityce potrafi mnie jeszcze zadziwić. Że znalezienie jakiejś - choćby banalnej - odpowiedzi na pytanie "o co chodzi?" zawsze przyjdzie mi do głowy. Ale, słowo daję, tym razem jestem bezradny.
Jesteś ministrem. A choćby i posłem. Ale z aspiracjami. Uwielbiasz dobre zegarki. Dobre i drogie. W końcu jeden z nich dostajesz. Marzenie życia - spełnione. Nosisz go. Jesteś dumny. Gdy wypełniasz oświadczenie majątkowe - popatrujesz na niego, by sprawdzić, ile czasu pozostało ci do spotkania z premierem. I jakoś - cholera - zapominasz o wpisaniu tego zegarka do tegoż oświadczenia.
No dobrze. Mogło ci się zdarzyć. Ale pięć razy? A w dodatku, gdy przypomniała ci o tym pewna gazeta i obiecałeś, że zegarek wpiszesz - znów zapominasz. I jeszcze okazuje się, że zegarek, który miałeś dostać na 35. urodziny, dostałeś dopiero w przeddzień urodzin 37. I kupił go kolega. Bo miał zniżkę. Ale ty mu dałeś na ten zegarek pieniądze. Choć te pieniądze były od rodziny. Można się pogubić? Można. No to i ja się pogubiłem. Ale idźmy dalej.
Jesteś posłem. Ważnym. Wschodzącą gwiazdą swej partii. A nawet jej rzecznikiem. I to nie byle jakim - takim, który potrafi przekonać prezesa, że to ty będziesz decydował, kto do którego medium pójdzie dziś wieczorem albo jutro rano. A w dodatku jesteś w opozycji. Takiej opozycji, wobec której - jak sam przekonujesz, więc na pewno w to wierzysz - rząd, służby specjalne, prokuratury i sądy nic innego nie robią tylko na nią polują. I czyhają na każde jej wyimaginowane potknięcie.
Więc taka opozycja musi być kryształem uczciwości, opoką przyzwoitości, jak jest kierowcą - to nie przekracza prędkości, a jak podatnikiem - to podatki płaci co do grosza, a nawet zawyża wpłaty, żeby nikt - broń Boże - nie zarzucił jej najmniejszej nieuczciwości. I będąc w takiej prześladowanej opozycji pożyczasz sobie od przyjaciela - któremu zdaje się trochę pomogłeś w ustawieniu się w życiu - pieniądze. Raz, drugi, trzeci... Zbiera się tego już koło 100 tysięcy.
Jak się ma dobrych i bogatych przyjaciół - żadna suma. Ale będąc posłem, chyba wiesz, że od takich pożyczek płaci się podatek? No i jeszcze warto to wpisać do oświadczeń majątkowych... A nie. Jednak nie wiesz. I nie wpisujesz. A jak cię CBA złapie za rękę, mówisz, że to mały błąd. Co prawda zawieszasz się w roli rzecznika, ale mówisz światu, że to złapanie cię za rękę "to jest sposób na odwrócenie uwagi od afery korupcyjnej".
Nie wiem. Nie rozumiem. Nie jestem w stanie pojąć, jak dorośli ludzie, politycy, wybrańcy narodu, ludzie znający prawo mogą popełniać podobne wpadki. Czy czują się bezkarni? Ulepieni z innej gliny? Wierzą, że jakoś się uda? A może - rodzi się we mnie straszliwa myśl - chcą coś ukryć? Czyżby coś do tego ukrycia mieli? Nie rozumiem. Nie wiem. I z tą moją niewiedzą Państwa pozostawiam.