Hasztag #girlmath ma ponad 230 milionów wyświetleń. Jednak żarty też mają swoją granicę. Eksperci ostrzegają, że z pozoru zabawny trend może być niebezpieczny, szczególnie dla młodych osób. 2+2 to nie zawsze równa się 4? Daniela prezentuje na TikToku swoją listę 10 zasad opartych na "dziewczęcej matematyce". Wśród założeń są np.: Jeśli coś jest na wyprzedaży i tego nie kupuję, tracę pieniądzeJeśli dzisiaj nie kupię napoju, zarabiam pieniądzeJeśli nie wydam wystarczająco dużo, by otrzymać bezpłatną wysyłkę, tracę pieniądzeJeśli dzisiaj nie wydam żadnych pieniędzy to znaczy, że jutro mam podwójny budżetJeśli dostanę zwrot pieniędzy za coś, na co wydałam w ostatnim tygodniu, te pieniądze są darmowymi pieniędzmiWszystko, za co płaci się gotówką jest bezpłatne Nagranie wyświetliło ponad 161 tys. internautów i skomentowało je ponad 900 osób. "Jeśli zwrócę ubranie, zyskam darmowe pieniądze, które będę mogła wydać na nowy przedmiot" - skomentowała pod nagraniem kolejna tiktokerka. Inny komentator podzielił się też swoimi zdolnościami gospodarowania budżetem: "Gdy kupujesz coś za 100 dolarów i płacisz połowę kartą, a połowę gotówką, wydałeś tylko 50 dolarów, ponieważ gotówka to darmowe pieniądze." Absurd goni absurd Tiktokerki mają przeróżne argumenty, by wyjaśnić nadmiarowe wydatki. "Jeśli zapłaciłam za loty i hotel parę miesięcy przed wyjazdem, to jedyne pieniądze, które wydałam na ten wyjazd to te, które wydam na miejscu. Poprzednie koszty się nie liczą"- mówi z przekonaniem Julia. Wykładowca Akademii WSB, ekonomista Marek Zuber wyjaśnia w rozmowie z Interią, że powodem popularności trendu "girl math" jest życie w niestabilnych realiach finansowych. - Przez inflację i przez to, że wzrosty wynagrodzeń nie nadążają za tą inflacją, mamy mniej pieniędzy do dyspozycji. Drugą kwestią jest podwyższanie cen. Nawet jeśli nasze wynagrodzenia rosną szybciej niż rosną ceny, to i tak nie godzimy się z wyższymi cenami i zaczynamy oszczędzać - wyjaśnia ekspert. Tiktokerka Tash przedstawia metodę polegającą na rozkładaniu kwoty za przedmiot i wylicza cenę za każdorazowe użycie. - Jeśli kupię torebkę za pięć tys. dolarów i będę z niej korzystała codziennie przez 10 lat, to dzienna kwota to dolar i 30 centów. Korzystanie w zasadzie jest darmowe - mówi internautka. Iluzja taniego zakupu Matek Zuber stwierdził, że w ten sposób "próbujemy sobie tłumaczyć racjonalność zakupu, na pierwszy rzut oka bardzo drogiego". - Chodzi o iluzję nominalną. W tym przypadku epatujemy niewielkimi kwotami, bo one są w naszej percepcji lepiej przyswajalne i tłumaczymy sobie na przykład: To jest tylko 10, 20 złotych dziennie i przez 365 dni uzbiera się taka kwota, więc ja sobie mogę tę torebkę kupić - tłumaczy ekonomista. Zaznacza przy tym, że "w dalszym ciągu trzeba wydać taką samą kwotę." Trend "girl math" porównywany jest do mechanizmu "kup teraz, zapłać później", który staje się coraz popularniejszy przy zakupach online. - To element marketingowy, który może bardzo zachęcić do zakupów. Dzisiaj korzystam, a nie płacę - ocenia ekspert. - Te przykłady są, albo uzasadnieniem kupowania, albo czymś, co powoduje, że łatwiej jest nam kupować i to wzmaga konsumpcjonizm - podsumował ekonomista Marek Zuber. "Krzywdzący stereotyp, że kobiety nie rozumieją matematyki" Trend "girl math" wypromowany na TikTtoku przeniósł się też na inne platformy społecznościowe. Większość internautów wyczuwa w "dziewczęcej matematyce" ironię i traktuje ją z przymrużeniem oka. Jednak jest też część osób, która zaczyna traktować ten trend bardziej poważnie. W reakcji na "girl math" lawinowo na TikToku powstają filmy, w których mężczyźni wyśmiewają dziewczęce kalkulacje. Ona: Kochanie, zaoszczędziłam dzisiaj 150 dolarów. On: W jaki sposób? Ona: Kupiłam tę koszulę. Była o 50 proc. tańsza. On: ?? Tak w prześmiewczy sposób przedstawił trend "girl math" norweski tiktoker Herald Tronsli. - To udawanie przed samą sobą, wymyślanie różnych usprawiedliwień, ale przede wszystkim utrwalanie stereotypu, że kobiety nie rozumieją matematyki, a to jest bardzo krzywdzące - tak o "girl math" mówi w rozmowie z Interią Dorota Minta, psycholożka i psychoterapeutka. Zakupoholizm nie zna płci Ekspertka zauważa przy tym, że uzależnienie od robienia zakupów może dotknąć wszystkich, bez względu na płeć. - Zagrożenie zakupoholizmem jest tak samo mocne u kobiet, jak i u mężczyzn. To jest uzależnienie behawioralne, jak każde inne - zaznacza. Dorota Minta widzi też zagrożenie ze strony trendu "girl math". Psycholożka i psychoterapeutka uważa, że "znajdą się osoby, które wezmą te "rady" za poważne i będą w ten sposób usprawiedliwiać swój zakupoholizm". "Girl math" nie jest poradnikiem o tym, jak dobrze zarządzać naszymi finansami i oszczędzać. Jest to humorystyczny trend, w którym tiktokerki uzasadniają swoje wydatki, korzystając z nielogicznych obliczeń. Nie ma darmowych zakupów, wszystko ma swoją cenę. Problem pojawia się jednak, gdy "dziewczęca matematyka" służy, by wyeliminować wyrzuty sumienia w związku z nadmiarowymi zakupami. Wtedy powinna zapalić się czerwona lampka ostrzegawcza. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły! Marzena Ignor