Mowa o Hallstatt - mieście położonym w Alpach Salzburskich. Maleńkie miasteczko zamieszkuje nieco ponad 700 osób, jednak w sezonie przybywa tam aż 10 tys. osób. dziennie. Mieszkańcy protestują. Hallstatt pęka w szwach Jak informuje BBC, mieszkańcy powiedzieli "stop". Opowiadają się za ograniczeniem dziennej liczby turystów i zakazem kursowania autobusów po godzinie 17:00 czasu lokalnego, by zahamować przypływ tłumów. W sieci pojawiły się zdjęcia mieszkańców, którzy wyszli z transparentami na ulicę, by nagłośnić swój problem. Choć turystyka to pozytywne zjawisko dla gospodarki, mieszkańcy uważają, że fala przyjazdów do ich miasta to przesada. Winnym tak wielkiej popularności Hallstatt jest południowokoreański dramat romantyczny z 2006 roku, w którym pojawiły się kadry z miasta. W 2012 roku w Chinach powstała nawet replika austriackiego miasteczka. Jedno zdjęcie i do domu Wielu odwiedzających, często również z Azji, przyjeżdża po... idealne selfie. Krajobraz jest bajkowy. Stare, malownicze domki położone nad brzegiem alpejskiego jeziora, wokół góry. Jak informuje BBC, mieszkańcy próbują przeciwdziałać zjawisku na wiele sposobów. W maju część mieszkańców wzniosła mur, który zasłaniał widok na Alpy i uniemożliwiał zrobienie idealnego zdjęcia. Mieszkańcy wskazują bowiem, że znaczna część odwiedzających to turyści jednodniowi, którzy masowo przyjeżdżają autokarami i w ramach wycieczki robią zdjęcia, zwiedzają i wyjeżdżają z miasta. Przed pandemią koronawirusa do Hallstatt każdego roku przyjeżdżało kilka milionów turystów. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!