Znaleziono zwłoki uprowadzonego Niemca
Afgańska policja znalazła w niedzielę zwłoki jednego z dwóch niemieckich inżynierów uprowadzonych przez talibów we wschodnim Afganistanie - podała komenda policji w prowincji Wardak.
Rzecznik gubernatora tej prowincji powiedział w niedzielę po południu, że zwłoki mają ranę postrzałową na plecach, taką że Niemiec musiał stracić bardzo dużo krwi. Zwłoki postanowiono przewieźć do Kabulu, gdzie zostanie przeprowadzona sekcja.
Rebelianci oświadczyli, że dokonali w sobotę egzekucji obu niemieckich zakładników, podczas gdy rząd afgański utrzymywał, że jeden z nich zmarł na zawał, a drugi żyje.
- Nasze siły bezpieczeństwa starają się zapewnić bezpieczny powrót niemieckiego obywatela, który wciąż pozostaje przy życiu - zapewnił rzecznik afgańskiego MSZ Ahmad Bahin. Nie chciał ujawnić, kim są porywacze.
Komunikat rządu afgańskiego zbiegł się w czasie z informacją rozpowszechnioną przez niemiecką telewizję publiczną ARD, która podała, że jeden z porwanych inżynierów zmarł wskutek zwału spowodowanego wyczerpaniem i upałem, podczas gdy drugi pozostaje w rękach porywaczy. Być może - podała ARD - nie są to talibowie.
Rebelianci zażądali w zamian za uwolnienie uprowadzonych wycofania niemieckich żołnierzy z Afganistanu.
Rządząca w Niemczech koalicja kanclerz Angeli Merkel zajęła jednolite stanowisko w tej sprawie, zdecydowanie opowiadając się za pozostaniem wojsk niemieckich w Afganistanie.
INTERIA.PL/PAP