Zginęło 4 Afgańczyków i 10 bojowników
W zamachu przeprowadzonym w niedzielę przez zamachowca-samobójcę w południowym Afganistanie zginęło czterech Afgańczyków, a jeden został ranny. Na wschodzie kraju w prowincji Paktika siły koalicyjne pod dowództwem USA zabiły w nocy z soboty na niedzielę 10 bojowników i raniły 15 - podały władze.
Do zamachu doszło na głównej drodze w okręgu Spin Boldak w prowincji Kandahar, kiedy zamachowiec podjechał na motocyklu do konwoju i wysadził się w powietrze, zabijając kilku Afgańczyków pracujących dla prywatnej amerykańskiej firmy ochroniarskiej i raniąc jednego - podały władze. Według firmy ochroniarskiej zginęło dwoje ludzi, władze podają, że zginęło "do czterech" osób.
Natomiast na wschodzie Afganistanu, w sobotę wieczorem policja afgańska i siły koalicyjne rozpoczęły operację przeciwko bojownikom, którzy z Pakistanu weszli do okręgu Barman w prowincji Paktika - podał gubernator tej prowincji Mohamed Akram Achpelwak.
Zabito 10 bojowników, w tym jednego Araba, a 15 zostało rannych - powiedział gubernator. Aresztowano jednego Pakistańczyka. Rebelianci uciekając zostawili część broni - dodał gubernator.
Walki sił afgańskich i koalicyjnych z bojownikami przybierają na sile z wiosną, po stopnieniu śniegów.
W sobotę w starciu w południowej prowincji Helmand zginęło, według oświadczenia wojsk pod dowództwem USA, co najmniej sześciu bojowników talibańskich. Natomiast na wschodzie Afganistanu, w Choście zginęło w sobotę rano ośmiu afgańskich policjantów, kiedy zamachowiec przed kwaterą główną sił bezpieczeństwa w mieście zdetonował ładunek ukryty pod ubraniem.
INTERIA.PL/PAP