Pochodzący z Bośni 43-letni Austriak usiłował w poniedziałek wtargnąć na teren ambasady USA w Wiedniu z plecakiem wypełnionym materiałem wybuchowym, ale spłoszył go alarm podniesiony przez wykrywacz metali. Amerykańskie służby ochronne zaalarmowały pilnujących ambasady policjantów, którzy podjęli pościg za intruzem. Po przebiegnięciu około stu metrów mężczyzna porzucił plecak, a wkrótce potem został ujęty. W plecaku znaleziono dwa granaty i gwoździe. Znajdowała się w nim również książka o "islamskiej treści", ale rzeczniczka policji wykluczyła islamistyczną motywację czynu. Przesłuchiwany do późnych godzin nocnych sprawca składał sprzeczne zeznania, posługując się łamaną niemczyzną. Uzyskane w trakcie przesłuchania informacje spowodowały zatrzymanie w Tulln koło Wiednia domniemanego wspólnika niedoszłego zamachowca. Nie potwierdziły się jednak spekulacje, że aresztowany był zleceniodawcą zamachu. Zdaniem policji, sprawca chciał rozszerzyć krąg podejrzenia na drugą osobę, by osłabić w ten sposób ciążące na nim zarzuty. Obaj zatrzymani byli znajomymi z Tulln.