Wypadek polskiego autobusu w Belgii
W Belgii około godziny 6:30 na autostradzie E34 doszło do wypadku polskiego autokaru. Tamtejsze media informują o pięciu ofiarach śmiertelnych. Wśród nich ma być troje dzieci w wieku od 15 do 17 lat, kierowca autobusu i opiekun grupy.
Do wypadku doszło między Antwerpią a Turnhout. Autobusem jechało 40 osób. Polski konsul Jan Cibula powiedział Polskiemu Radiu, że pojazd jechał z Wołgogradu w Rosji do Paryża. Na pokładzie było dwóch polskich kierowców.
Prowadzący autokar prawdopodobnie stracił panowanie nad pojazdem lub zasnął. Pojazd uderzył w barierki, przebił je i spadł ze skarpy.
Na razie nie są znane dokładne przyczyny wypadku. Ustala je policja.
Jak czytamy w portalu bemorgen.be, w wypadku nie uczestniczył żaden inny pojazd.
Liczba ofiar
Z pierwszych informacji wynikało, że zginęły cztery osoby, w tym dwoje dzieci oraz kierowca i opiekun. Kolejne doniesienia mówią już o pięciu ofiarach śmiertelnych.
Polski konsul Jan Cibula powiedział, że nie może potwierdzić tych informacji.
Z kolei Lode Johnston, burmistrz Ranst, potwierdza, że w wypadku zginęło 5 osób.
Ranne osoby zostały przewiezione do pobliskich szpitali. Pasażerowie, którzy najmniej ucierpieli w wypadku, zostali przetransportowani do remizy w Zandhoven - informują belgijskie media.
Wypadek polskiego autokaru w Belgii
Portal demorgen.be podaje, że bilans ofiar śmiertelnych może wzrosnąć, gdyż niektóre osoby odniosły ciężkie obrażenia.
Trwa ustalanie obywatelstwa ofiar
Według relacji lokalnych mediów autokar był na polskich numerach rejestracyjnych, ale jechały nim dzieci z Rosji i Ukrainy w wieku od 15 do 17 lat.
Polski konsulat w Belgii poinformował, że policja nie zna jeszcze obywatelstwa ofiar, dopiero jest ono ustalane.
Wkrótce więcej na ten temat.
INTERIA.PL/RMF/PAP