Minister spraw zagranicznych , który wraz z pięcioma innymi kolegami z pracy spędził w windzie w budynku rządu około 30 minut, mówił w środę, że z początku zabijano czas opowiadając sobie różne dowcipy. Później jednak atmosfera zgęstniała - zauważył. - W pomieszczeniu dosłownie dało się tylko stać. Szczerze mówiąc, nie można było się ruszyć" - powiedział Ahern rozgłośni RTE. - Po około 20 minutach przestało być przyjemnie, a zrobiło się całkiem gorąco - relacjonował szef irlandzkiej dyplomacji wspólny przedłużony pobyt w windzie w towarzystwie ministrów finansów, zdrowia, edukacji, rolnictwa i komunikacji. Próby wezwania pomocy dzwonkiem alarmowym okazały się bezskuteczne. - Ktoś z nas wpadł na pomysł, żeby zadzwonić do (ministra obrony) Williego O'Dea i zdecydowaliśmy, że w takiej sytuacji możemy wezwać wojsko - dodał Ahern. Później okazało się, że nie był to pierwszy przypadek ugrzęźnięcia w windzie w liczącej 100 lat siedzibie rządu Irlandii. Irlandzka prasa żartowała, że gdyby opozycja zaplanowała w tym czasie ważne głosowanie w parlamencie, rząd by je przegrał.