Włoska prasa: Rząd Montiego będzie "epokową zmianą"
"Epokowa zmiana" - tak największe włoskie gazety piszą w poniedziałek o zapowiedzi powołania rządu ekonomisty Mario Montiego. Komentatorzy podkreślają, że będzie to gabinet wyjątkowy, bo prezydencki, sformowany z inicjatywy szefa państwa Giorgio Napolitano.
"Rodzi się rząd wyzwolenia i sprawiedliwości, by wyjść z kryzysu i odzyskać zaufanie rynków, Europy, obywateli" - stwierdza dziennik "La Repubblica". Według rzymskiej gazety powierzenie Montiemu misji sformowania nowego gabinetu to "epokowa zmiana", która nie dotyczy tylko rządu. "Zmieniają się protagoniści, zmienia się język i kontekst wraz z przełomem kulturowym i ideowym, a zatem polityka, która nie mogła być bardziej precyzyjna" - tak w artykule redakcyjnym podsumowuje się krótkie niedzielne wystąpienie Montiego w Pałacu Prezydenckim, gdzie desygnowany premier używał takich słów, jak "godność", "skrupulatność", "służba" i "odpowiedzialność".
"To rząd prezydenta, bo szef państwa starał się ze wszystkich sił uniknąć próżni politycznej kampanii wyborczej" - zaznacza gazeta.
"Wyróżniającą się cechą charakterystyczną programu wielkiej koalicji, jaka - mamy nadzieję - narodzi się w parlamencie, powinna być sprawiedliwość" - pisze "Corriere della Sera". "Im więcej będzie sprawiedliwości, tym bardziej reformy będą możliwe do zaakceptowania przez obywateli. A im bardziej będą sprawiedliwe, tym szersza będzie większość, która udzieli poparcia rządowi" - wskazuje największa włoska gazeta. "Sprawiedliwość oznacza również rozłożenie obciążeń podatkowych w sposób sprawiedliwy" - przypomina.
Komentatorzy zwracają uwagę na "nowy klimat", jaki zapanował we włoskiej polityce, dając nadzieję na zbliżenie stanowisk największych bloków: rządzącej dotychczas centroprawicy i opozycyjnej centrolewicy, która już deklaruje zaangażowanie na rzecz sukcesu rządu Montiego. Jak zaznacza "Corriere della Sera" są przesłanki do "zawieszenia broni", które jeszcze kilka dni temu było nie do pomyślenia.
"La Stampa" zwraca uwagę, że "wielkie świętowanie, jakie towarzyszyło odejściu Silvio Berlusconiego ze sceny, skłania do myślenia". "Można usłyszeć głosy o narodowym wyzwoleniu, jakby upadł dyktator, który sam zniszczył cały kraj. A jednak ten człowiek, którego dzisiaj nikt, nawet wielu jego sojuszników, nie chce widzieć, został wybrany aż trzy razy przez Włochów" - wskazuje dziennik. Według gazety zapominanie o tym wszystkim "uniemożliwia głęboką analizę sytuacji w kraju i właściwe ustalenie odpowiedzialności zarówno ze strony tych, którzy tak długo go popierali, jak i tych, którzy sprzeciwiając się jemu, nie potrafi najwyraźniej zaaferować Włochom bardziej przekonującej alternatywy".
"Jest jeszcze inny aspekt, który wielu zdaje się zapominać w tej euforii ostatnich dni, czyli odpowiedzialność nie tylko indywidualna, ale zbiorowa za obecną sytuację ekonomiczną" - dodaje publicystka dziennika i przytacza dane: "Berlusconi zostawia dług publiczny w wysokości 120 procent PKB, bezrobocie wśród młodzieży na poziomie prawie 30 procent, wskaźnik zatrudnienia kobiet 46 procent, jak również kraj będący wciąż zakładnikiem biurokracji, marnotrawstwa i korupcyjnych powiązań".
"La Stampa" wyraża przekonanie, że zadaniem rządu Montiego będzie nie tylko uporządkowanie włoskiej gospodarki, ale także wszystkiego tego, co "osłabiło tkankę społeczną i kulturę polityczną kraju". "Zadanie to wymaga nie tylko tego, by rozmawiać z międzynarodowymi rynkami, ale także z Włochami, przywracając kanał szczerej, jasnej i spójnej komunikacji z obywatelami, zdolny do odtworzenia zaufania bez popadania w łatwą demagogię" - konstatuje turyński dziennik.
Analizy wydarzeń ostatnich dni we Włoszech dokonuje również poczytny katolicki tygodnik "Famiglia cristiana". "Wybaczcie, ale nie ma się z czego śmiać. Zabawy na placach, świętowanie, flagi, a nawet niecywilizowane rzucanie monetami, słowem - żarty i złośliwości, jakie towarzyszą dymisji Silvio Berlusconiego, są nie na miejscu" - ocenia.
"A gdybyśmy my, Włosi, chociaż raz, w momencie tak dramatycznym dla wszystkich, spróbowali być poważni?" - pyta tygodnik, w którego opinii wymaga tego szacunek dla byłego premiera, mimo że "rządził źle, fatalnie".