Wieczorem znów naloty na Kandahar
Po kilkunastogodzinnej przerwie samoloty amerykańskie wznowiły dzisiaj wieczorem naloty na Kandahar w południowym Afganistanie, główny bastion talibów - podała CNN. Afgańscy pracownicy CNN w Kandaharze podali, że podczas bombardowań wczorajszej nocy i dzisiaj rano został poważnie uszkodzony budynek, gdzie mieszczą się biura CNN i arabskiej telewizji Al-Dżazira. Personel obu biur nie ucierpiał, bo schronił się przed nalotem w miejscu poza budynkiem.
Przerwa w bombardowaniach trwała od dziesiątej rano. Piątek jest muzułmańskim dniem świętym, przeznaczonym na modły. Amerykanie zrobili przerwę w bombardowaniach również w miniony piątek, 12 października, aby potwierdzić, że szanują islamskie święto, z tym że wtedy zaczęła się ona zaraz po północy.
Opozycja odrzuca ofertę talibów
Opozycyjny Sojusz Północny poinformował dzisiaj, że odrzucił ofertę rozejmu, przedstawioną przez afgańskich talibów. Przywódca wchodzącego w skład Sojuszu ugrupowania Hezb-i-Wahdat Szia, Charim Chalili, powiedział, że kilkuosobowa delegacja talibów spotkała się "ostatnio" z przedstawicielami Sojuszu, przekraczając linię frontu niedaleko Kabulu. - Zaproponowali rozejm i połączenie sił w celu odpierania ataków (amerykańskich) - powiedział Chalili Reutersowi przez telefon satelitarny ze swej bazy w środkowym Afganistanie. - Ich oferta została odrzucona - zaznaczył.
Amerykanie są już w Afganistanie
Amerykańskie siły specjalne znajdują się już na terytorium Afganistanu - podały źródła w departamencie stanu, cytowane przez Reutersa. Zdaniem "Washington Post, który w dzisiejszym wydaniu także informował o rozpoczęciu drugiej, lądowej fazy operacji antyterrorystycznej USA w Afganistanie, "niewielkie grupy" żołnierzy z amerykańskich jednostek specjalnych prowadzą już operacje na południu Afganistanu. Doniesienia agencyjne potwierdził Pentagon.
rozmieszczone dalsze siły, których zadaniem będzie na początku prowadzenie zwiadu, wskazywanie celów lotnictwu, a wkrótce także bezpośrednie ataki przeciwko siłom talibów i Osamy bin Ladena.
Niewielka liczba żołnierzy amerykańskich sił specjalnych znajduje się na terytorium Afganistanu - potwierdził dzisiaj przedstawiciel USA. Zastrzegając sobie anonimowość wyjaśnił, że żołnierze działają w różnych miejscach, w grupach złożonych "z jednego lub dwóch elementów". Podkreślił, że nie należy tego uznawać za początek amerykańskiej ofensywy lądowej.
Rzecznik opozycyjnego Sojuszu Północnego poinformował, że ośmiu amerykańskich wojskowych znajduje się w siedzibie afgańskiego generała Raszida Dostuma w miejscowości Dara-i-Suf na północy Afganistanu.
Także talibowie oświadczyli dzisiaj, iż na kontrolowanych przez nich terenach "nie ma żadnych oznak obecności amerykańskich sił lądowych". Deklarację talibów tej treści przekazała dzisiaj rano afgańska agencja AIP.
Naloty na Kabul, Kandahar i Dżalalabad
Amerykańskie samoloty przeprowadziły dzisiaj rano serię dziennych nalotów na stolicę Afganistanu Kabul, główny bastion talibów - Kandahar oraz bazę terrorystycznej Al-Kaidy - Dżalalabad.
Po serii nocnych nalotów, dzisiaj rano amerykańskie samoloty powróciły nad Kabul, zrzucając na miasto cztery bomby. Jak podała katarska telewizja Al-Dżazira, jedna z nich spadła na bliżej nieokreślony cel tuż obok największego hotelu w mieście - Intercontinental. Afgańska obrona przeciwlotnicza nie zareagowała.
Celem dzisiejszych nalotów był także Kandahar. Afgańska agencja AIP podała bezpośrednio po bombardowaniach, że spowodowały one śmierć co najmniej siedmiu osób. 15 osób zostało rannych, gdy bomba spadła na jeden z głównych placów miejskich - Madad - twierdzi AIP. Celem ataku było prawdopodobnie położone tuż przy placu talibańskie ministerstwo ds. krzewienia dobroci i zapobiegania złu. Kilka bomb spadło też w rejonie miejskiego bazaru.
W Dżalalabadzie na wschodzie kraju bombardowane były - wg AIP - cele w pięciu punktach miasta. Dżalalabad stanowi jeden z ważnych ośrodków terrorystycznej organizacji bin Ladena - Al-Kaidy. AIP podaje, że celem ataku USA były m.in. koszary 81. brygady talibów.
W piątek tydzień temu amerykańskie dowództwo wstrzymało naloty na Afganistan, by - jak stwierdzono w Waszyngtonie - potwierdzić poszanowanie dla piątkowego święta muzułmańskiego. W tym tygodniu jednak ataki w piątek rano nie osłabły.
Mułła Zajef ma plan rozwiązania kryzysu
Ambasador talibów w Islamabadzie, mułła Abdul Salam Zajef zapowiedział dzisiaj, iż przedstawi pakistańskim władzom nowy plan rozwiązania kryzysu afgańskiego. Mułła - w ostatnich tygodniach będący głównym rzecznikiem talibów, których stanowisko prezentował na konferencjach prasowych w Islamabadzie - powrócił właśnie do stolicy Pakistanu z konsultacji z kierownictwem talibów.
Bin Laden i jego zastępcy nie zginęłi
Podczas operacji wojskowej USA w Afganistanie zginęli członkowie Al Kaidy, lecz nie ma dowodów, by byli wśród nich bin Laden i jego zastępcy - podały wczoraj źródła amerykańskie. - Niektórzy członkowie Al Kaidy zginęli od rozpoczęcia przez USA bombardowań 7 października - powiedziała, bez ujawnienia swoich personaliów, pewna osobistość oficjalna. Nie ma natomiast dowodów, że śmierć ponieśli Osama bin Laden czy jego zastępcy - Ajman al-Zawahiri, Muhammad Atif i Abu Zubajdah. Afgańska agencja AIP przyznała, iż śmierć poniósł - jednakże w wyniku nieszczęśliwego wypadku - jeden z doradców bin Ladena - Abu Basser al-Masri. Nie zginął on od amerykańskiej bomby, lecz z powodu przypadkowego wybuchu własnego granatu. AIP nie wyjaśniła, gdzie zginął al-Masri, uważany za jednego z przywódców binladenowskiej Al-Kaidy. Oprócz członków Al-Kaidy, podczas pierwszej nocy bombardowań zginęli dwaj członkowie rodziny przywódcy talibów mułły Mohammada Omara - informowały wcześniej amerykańskie osobistości oficjalne.
Wąglik nie tylko w USA
Ataki bioterrorystów dotyczą już nie tylko Stanów Zjednoczonych. Potwierdzono pierwsze dwa przypadki bakterii wąglika poza USA. Wstępne testy potwierdziły obecność wąglika w liście wysłanym do Argentyny ze Stanów Zjednoczonych. Podobny przypadek odnotowano w Kenii - tam również znaleziono bakterie wąglika w liście nadanym na Florydzie. Według kenijskich władz kontakt z wąglikiem miały cztery osoby. W samych Stanach Zjednoczonych potwierdzono kolejne dwa przypadki zachorowania na wąglika. Tym samym liczba zarażonych osób wzrosła do sześciu. Amerykańskie władze zaoferowały milion dolarów nagrody za informacje, które mogłyby doprowadzić do zatrzymania osób odpowiedzialnych za wysyłanie listów z wąglikiem.
RMF/PAP