Waszyngton sparaliżowany. Odwołane loty, zamknięte szkoły i urzędy

Oprac.: Artur Pokorski
Masowo odwoływane loty, zakłócenia w dostawach prądu, pozamykane urzędy i szkoły - to efekt burzy śnieżnej, która sparaliżowała w poniedziałek Waszyngton. Atak zimy chwilowo uziemił też śmigłowiec prezydenta i doprowadził do odwołania briefingu prasowego Białego Domu.

Trwająca kilka godzin burza śnieżna przyniosła miejscami do 25 cm śniegu. Przyszła po tygodniach wiosennych temperatur i choć była spodziewana już dobę wcześniej, wywołała poważne zakłócenia w Waszyngtonie i na przedmieściach.
Najwięcej kłopotów śnieg i lód wywołał w transporcie lotniczym. Na lotnisku Ronalda Reagana w Arlington pod Waszyngtonem odwołano z tego powodu 84 proc. lotów, zaś na lotnisku Baltimore Washington International - 45 proc. Łącznie w całym kraju anulowanych zostało 2,8 tys. połączeń.
Problemy nie ominęły też prezydenta Joe Bidena, który w poniedziałek wracał do Waszyngtonu po świątecznym pobycie w rodzinnym domu w Wilmington, oddalonym od Waszyngtonu o ok. 150 km. Z uwagi na zaśnieżoną płytę lotniska w bazie Andrews Biden musiał czekać pół godziny na wyjście z maszyny.

Uziemiony w bazie został też jego śmigłowiec Marine One, w związku z czym z lotniska musiał przemieścić się w kolumnie pojazdów, co zajęło około godziny.
W związku z opadami śniegu zamknięte zostały również urzędy federalne oraz szkoły w całym regionie. Odwołana została też konferencja rzeczniczki Białego Domu oraz rzecznika Departamentu Stanu.
Opady spowodowały zawalenie się wielu drzew i linii energetycznych. Jak podał dziennik "Washington Post", zakłócenia w dostawach energii dotknęły około pół miliona ludzi, głównie na przedmieściach Waszyngtonu w stanie Wirginia.
Poniedziałkowa burza była pierwszym opadem śniegu tej zimy. Ubiegły grudzień w Waszyngtonie był drugim najcieplejszym w historii pomiarów, zaś jeszcze w niedzielę temperatura sięgała 17 stopni.