USA: Sanders remisuje z Clinton w sondażu ogólnokrajowym. To przełom
W najnowszych amerykańskich sondażach różnica między Berniem Sandersem a Hillary Clinton mieści się w granicach błędu statystycznego.
Przypomnijmy, że Bernie Sanders i Hillary Clinton ubiegają się o nominację Partii Demokratycznej w tegorocznych wyborach prezydenckich w USA.
By uświadomić sobie, jak przełomowe są najnowsze sondaże, warto zerknąć na notowania sprzed roku, kiedy dopiero spekulowano, kto wystartuje, a kto nie. Hillary Clinton popierało wówczas 60 proc. Demokratów, a Berniego Sandersa 3 proc. (sondaż z 15 lutego 2015 r.).
A jak wygląda to dziś? W sondażu Quinnipiac University Bernie Sanders uzyskał wynik na poziomie 42 proc., a Hillary Clinton 44 proc. Podobnie w najnowszym badaniu Reutersa: Bernie Sanders cieszy się poparciem 45 proc. Demokratów, a Hillary Clinton 47 proc.
74-letni senator z Vermont w ciągu roku odrobił więc 55 punktów procentowych straty do byłej sekretarz stanu!
Rzecz jest o tyle niezwykła, że całymi miesiącami powtarzano, iż Sanders jako socjalista (a precyzyjniej - socjaldemokrata) jest "niewybieralny". Na marginesie, "niewybieralny" miał być również aktualny faworyt Republikanów Donald Trump.
Waterloo Clinton?
W ostatnim czasie padła ostatnia poważna bariera, która miała uniemożliwić zdobycie prezydenckiej nominacji przez Berniego Sandersa. Wszystkie badania wskazywały jasno, że Afroamerykanie i Latynosi nie ufają senatorowi i murem stoją za Hillary Clinton. Sztab Sandersa i sam kandydat (nota bene aresztowany w latach 60. za protest przeciwko segregacji rasowej) skupili się ostatnio właśnie na tym elektoracie. Największym echem odbił się przejmujący spot, w którym Erica Garner, córka uduszonego przez policjantów Erica Garnera, udziela poparcia Sandersowi:
Sztab Hillary Clinton po porażce kandydatki w prawyborach w New Hampshire uspokajał: wszystko jest pod kontrolą. "To będzie bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe, by Demokrata zdobył nominację bez poparcia Afroamerykanów i Latynosów. Wysokie notowania Hillary w tych grupach są powszechnie znane. Hillary utrzymuje dwukrotną przewagą nad senatorem Sandersem wśród mniejszości etnicznych" - pisał do pracujących przy kampanii menedżer sztabu wyborczego Clinton, Robby Mook. Tymczasem wygląda na to, że zabiegi Sandersa i jego sztabu zaczynają przynosić efekty.
W sondażu przeprowadzonym przez CNN w Nevadzie (to tu odbędą się najbliższe prawybory - 20 lutego) Clinton uzyskała poparcie na poziomie 48 proc., a Sanders 47 proc. A to przecież stan bardzo zróżnicowany etnicznie, dużo bardziej niż Iowa czy New Hampshire. Jeszcze dwa miesiące temu Sanders miał tam 30 punktów proc. straty!
"Nevada miała być bastionem Clinton. Okazuje się, że może to być jej Waterloo" - zauważa reporter The Daily Beast.
Sondażowy remis Sandersa z Clinton teoretycznie oznacza wyrównane szanse w wyścigu po nominację Demokratów. I tak jest, ale ewidentnie to Sanders, 74-letni syn polskiego Żyda spod Limanowej, jest teraz na fali.
Kontynuacja vs. rewolucja
Jak na tę sytuację odpowie Clinton i jej sztab? Zręby nowej strategii już obserwujemy. Clinton po pierwsze, przejęła część postulatów Sandersa (regulacja sektora finansowego, walka z rozwarstwieniem społecznym), ale przedstawia siebie jako skuteczną realistkę - w opozycji do idealisty z nierealnymi postulatami. Clinton nie pomogła jednak wypowiedź wiceprezydenta Joe Bidena, który stwierdził:
"Bernie wyraża coś, co siedzi w nim głęboko, jest w tym niezwykle autentyczny i wiarygodny. Dla Hillary to są nowe tematy" - powiedział w CNN.
Po drugie, Hillary Clinton prezentuje się jako kontynuatorka prezydentury Baracka Obamy. Zachwala jego reformę służby zdrowia i przypomina wszystkie krytyczne opinie Sandersa na temat Obamy. Chce zatem obsadzić Sandersa w roli przeciwnika Obamy. Zaznacza, że to właśnie u Obamy przez cztery lata pełniła funkcję sekretarza stanu.
Nie wybierajcie niemożliwej rewolucji - mówi zatem Clinton - postawcie na spokojną kontynuację.
Wojna pokoleń
Jeżeli rzeczywiście zatrze się różnica w poparciu Afroamerykanów i Latynosów dla Clinton i Sandersa, prawybory Demokratów staną się sprawą pokoleniową: młodsi wyborcy masowo popierają bowiem 74-letniego senatora, a starsi - byłą sekretarz stanu.