USA: Pyton zadusił 2-letnie dziecko
Trzymany w domu pyton wymknął się z terrarium i udusił 2-letnią dziewczynkę, córkę właścicielki domu. Do tragedii doszło w małej osadzie Oxford, na Florydzie, odległej o ok. 80 km od Orlando.
Jak podejrzewa policja, gad najprawdopodobniej uwolnił się w nocy, wpełzł do pokoju w którym spało dziecko i zadusił je.
Właściciel pytona, przyjaciel matki dziecka, zakłuł gada nożem, ale dziecka nie udało się uratować. Mężczyzna jest przesłuchiwany przez policję; grozi mu zarzut narażenia dziecka na niebezpieczeństwo.
Władze są coraz bardziej zaniepokojone szybkim wzrostem liczby birmańskich pytonów żyjących na wolności, w dzikich rejonach Florydy. Przypuszcza się, że gady te, które są obcym gatunkiem dla miejscowej fauny, rozmnożyły się po pozbyciu się kilku osobników przez ludzi, którym znudziło się trzymanie ich w domu, zwłaszcza po osiągnięciu przez nie rozmiarów dorosłych osobników.
W rozległych bagiennych terenach Parku Narodowego Everglades może żyć nawet do 150 tys. pochodzących z Południowo Wschodniej Azji pytonów, które nie mają naturalnych wrogów wśród miejscowej fauny.
Dorosły pyton może osiągnąć ok. 5 metrów długości. Żyje ok. 30 lat; żywi się ptactwem wodnym i małymi zwierzętami.
INTERIA.PL/PAP