USA nie mogą zostawić Polski z rozgniewaną Rosją
Prezydent USA Barack Obama nie może zostawić Polski i Czech sam na sam z rozgniewaną Rosją - ocenia niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" w komentarzu na temat doniesień o możliwej rezygnacji Stanów Zjednoczonych z tarczy antyrakietowej. Gazeta pisze o "powolnej śmierci" projektu tarczy od czasu objęcia władzy w USA przez prezydenta Baracka Obamę.
"Od miesięcy Obama daje do zrozumienia, że - podobnie jak wiele zachodnioeuropejskich krajów - traktuje ogromną irytację Rosji z powodu tarczy antyrakietowej dużo bardziej poważnie, niż jego poprzednik George W. Bush" - ocenia "SZ", przypominając, że jednym z celów prezydenta USA jest "przywrócenie do pionu stosunków z Moskwą".
"Z punktu widzenia Obamy konsekwentnym działaniem jest załagodzenie sporu z Moskwą o zamierzenie zbrojeniowe, które jest technicznie wątpliwe, ogromnie drogie i destrukcyjne w sferze polityki zagranicznej" - pisze bawarski dziennik.
Jednak dylemat prezydenta polega na tym, że "chce on porzucić projekt, ale nie może tego uczynić tak po prostu".
"Po pierwsze spotka się ze sprzeciwem w Kongresie, a nie potrzebuje on jeszcze więcej kłopotów z parlamentem USA. Po drugie Polska i Czechy zawarły porozumienia z poprzednim rządem USA w sprawie rozmieszczenia systemu i z tego powodu ściągnęły na siebie gniew Rosji" - zauważa "SZ".
"Obama nie może teraz zostawić Warszawy i Pragi sam na sam z rozgniewanymi Rosjanami. To zaszkodziłoby wiarygodności Ameryki jako godnego zaufania partnera. Niemcy i pozostali zachodnioeuropejscy krytycy systemu obrony przeciwrakietowej mogą się cieszyć, że Obama od niego odchodzi. Ale powinni mu przypomnieć o tym, że stosunków z Rosją nie może naprawiać kosztem wschodniej Europy" - zaznacza "Sueddeutsche Zeitung".
Natomiast dziennik "Berliner Zeitung" wyraża zadowolenie z możliwego odejścia USA od planów rozmieszczenia systemu obrony antyrakietowej w Polsce i Czechach. Gazeta ocenia, że sama decyzja George'a W. Busha o rozmieszczeniu tarczy była "nawrotem do błędnego myślenia lat 60., że większe bezpieczeństwo da się zapewnić jeszcze intensywniejszym zbrojeniem". "Pożegnanie z tym anachronicznym myśleniem jest konieczne" - dodaje "Berliner Zeitung".
INTERIA.PL/PAP