USA: Godziny pod gruzami ponad stuletniego budynku. Trudna decyzja ratowników

Oprac.: Karolina Głodowska
Ratownicy z Davenport w USA po wielu godzinach uratowali kobietę, która znalazła się pod gruzami ponad stuletniego budynku. Aby uwolnić poszkodowaną, służby musiały podjąć trudną decyzję o amputacji nogi poszkodowanej. Ranna trafiła do szpitala, gdzie przeszła już dwie operacje. Po katastrofie budowlanej ujawniono setki dokumentów, które wskazują na rażące zaniedbania właściciela obiektu. Do tej pory miasto nałożyło na niego 300 dolarów grzywny.

Ponad stuletni budynek w Davenport w USA zawalił się nagle. Z relacji świadków wynika, że nic nie zwiastowało tragedii. Quanishia i Lexus Berry spędzały przyjemne niedzielne popołudnie w swoim mieszkaniu, gdy nagle zauważyły pęknięcia na ścianie nad drzwiami do łazienki - opisuje Quad-City Times.
Kobieta pod gruzami ponad stuletniego budynku. Konieczna była amputacja
To właśnie wtedy zrozumiały, że dzieje się coś bardzo złego i popędziły do drzwi wyjściowych, ale było za późno. "Podłogi się zapadały, wszystko się trzęsło i waliło" - cytuje słowa świadków portal. Poszkodowane spadły z wysokości czwartego piętra. Jedna z nich odniosła bardzo poważne obrażenia, druga samodzielnie wydostała się z ruin budynku.
Akcja ratowników, mająca na celu uwolnienie Quanishii, trwała wiele godzin. Niestety, aby uratować kobietę, służby musiały podjąć niezwykle trudną decyzję. Jej noga była tak mocno zaklinowana i przygnieciona gruzem, że konieczna okazała się amputacja.
Ratownicy musieli działać pod ogromną presją, ponieważ kolejne fragmenty budynku mogły zawalić się w każdej chwili. W pierwszej godzinie poszukiwań uratowano siedem osób. Później służby przeszły w tryb "awaryjny", ponieważ stwierdziły, że nie mają już dowodów na obecność ludzi w ruinach. Z ostatnich doniesień wynika, że pięć osób wciąż pozostaje zaginionych.
USA: Zawalił się ponad stuletni blok. Poważne zaniedbania
Uwolnioną spod gruzów kobietę przewieziono do szpitala, gdzie przeszła już dwie operacje. Partnerka kobiety przyznała, że musi uporać się z tym, co zaszło. Dodała także, że obie muszą przygotować się do życia w nowej rzeczywistości.
Jednocześnie ujawniono setki stron dokumentów, z których wynika, że stan budynku od dłuższego czasu wymagał interwencji. Dokumentacja zawiera m.in. skargi mieszkańców, zawiadomienia o problemach, wybrzuszeniach czy pracach, które należy przeprowadzić, by zapobiec "odpadnięciu całej ściany bloku". W związku z tym miasto wszczęło postępowanie egzekucyjne przeciw właścicielowi. Władze zażądały grzywny w wysokości 300 dolarów, co spotkało się z oburzeniem. Tragedia sprawiła ponadto, że na ulicę wyszli ludzie, którzy protestują przeciwko decyzji administracyjnej o całkowitym zburzeniu budynku - domagają się, by nie robić tego przed odnalezieniem zaginionych osób.