Na pytanie, w jaki sposób instytut planuje rozwijać badania nad polsko-ukraińskimi stosunkami, Drobowycz odparł, że "zaczynać trzeba od tych wydarzeń z historii, które łączą". Przyznał, że dialog polsko-ukraiński "jest niełatwy". Zwrócił uwagę, że w tym roku przypada setna rocznica Bitwy Warszawskiej, w której "Polacy i Ukraińcy razem odparli bolszewicki atak na Warszawę". "Będziemy brać udział w wydarzeniach, poświęconych upamiętnieniu tego, już z ambasadorem Polski Bartoszem Cichockim omówiliśmy, jak to odpowiednio zrobić, ponieważ i Polacy mało o tym wiedzą, i Ukraińcy mało wiedzą, że generał Marko Bezruczko bronił Zamościa przed atakiem bolszewików, że dzięki temu, że się zjednoczyliśmy, nie zdołali wziąć Warszawy" - kontynuował szef IPN. Polacy razem z Ukraińcami uwolnili Kijów od bolszewików Drobowycz przypomniał też o setnej rocznicy ukraińsko-polskiej defilady wojskowej 9 maja w Kijowie, "kiedy Polacy razem z Ukraińcami uwolnili od bolszewików miasto Kijów". Zaznaczył, że trzeba też rozmawiać o zbrodniach popełnianych przez obie strony. "Oczywiście, bywały przypadki, kiedy Ukraińcy - w związku z tym, że odczuwali ten, czy inny nacisk ze strony polskich władz - dopuszczali się jakichś zbrodni, w tym wojskowi, kiedy uzbrojeni ludzie przychodzili i dokonywali zbrodni na miejscowej ludności. Ale nie będziemy zapominać, że z polskiej strony też były takie przypadki, kiedy polscy wojskowi z bronią przychodzili i zabijali ukraińskich cywilów" - powiedział szef IPN. Anton Drobowycz: Jestem za złożoną historią "Będziemy o tym szczerze rozmawiać" - zapewnił Drobowycz. Według niego, "to jedyna droga, którą można podążać". "W innym wypadku po prostu znajdziemy się w kolejnym nurcie kłamstw" - ostrzegł. Szef IPN zaznaczył w rozmowie z agencją Ukrinform, że "przed osobami związanymi z walką zbrojną nie zawsze stały łatwe wybory" i "narodowa pamięć nie może unikać takich problemów". "Decyzja o obronie kraju z bronią w ręku jest całkowicie zrozumiała, ale działanie przy wykorzystaniu terrorystycznych metod na terytorium Polski, gdzie Ukraińcy byli mniejszością dyskryminowaną, to całkiem inna historia" - dodał. "I to nie całkiem łączy się z tym obrazem absolutnie bezgrzesznych bohaterów. Dlatego jestem za złożoną historią i za złożoną pamięcią" - wskazał. "Jestem przeciwny takim uproszczeniom" "Chcę, żeby nie było czegoś takiego: z jednej strony jakiś święty marszałek Żukow na białym koniu i ze skrzydłami, a z drugiej strony nieskazitelny Stepan Bandera na białym koniu ze skrzydłami. Niczego takiego nie będzie, bo to nieprawda. Jestem przeciwny takim uproszczeniom" - zapewnił Drobowycz. Szef IPN wśród swoich priorytetów wymienił między innymi "porozumienie z sąsiadami, ochronę naszej (ukraińskiej) pamięci w Polsce". "Już jest postęp, po raz pierwszy od wielu lat Polska oficjalnie potępiła akt wandalizmu, dokonany na górze Monastyr i oczekujemy kolejnych kroków - śledztwa, ukarania, odnowienia pomnika i innych naszych miejsc pamięci, wobec których był dokonany akt wandalizmu" - podkreślił Drobowycz. "W sprawie wszystkich miejsc pamięci, które na Ukrainie padły ofiarą wandalizmu, od początku rosyjsko-ukraińskiej wojny sprawy zostały zbadane, były one odnowione, więc oczekujemy tego samego ze strony Polski" - wskazał szef ukraińskiego IPN.