Ukraina: Koniec flirtu z Zachodem?
Zwycięstwo prorosyjskiego Wiktora Janukowycza to "podzwonne" dla pomarańczowej rewolucji z 2004 roku, która "mocno ustawiła Ukrainę na prozachodnim kursie, ale w kraju nie zdołała wprowadzić istotnych zmian (na lepsze)" - ocenia brytyjski "Daily Telegraph".
"Przyjazny Kremlowi biurokrata (mowa o Janukowyczu - red.) zakończył krótki flirt Ukrainy z Zachodem" - zaznacza dziennik.
Tradycyjny podział Ukrainy na wschodnią i zachodnią okazał się ważniejszy w niedzielnych wyborach prezydenckich od wszelkich moralnych względów - sądzi z kolei "Financial Times", wskazując na mroczną przeszłość zwycięzcy Wiktora Janukowycza i zwracając uwagę na wygraną "lojalności plemiennych".
Gazeta zwraca uwagę na poparcie udzielone Janukowyczowi przez oligarchę Rinata Achmetowa, który pozostał mu wierny po klęsce z 2004 roku, podziały w obozie pomarańczowych oraz tolerowanie korupcji przez Wiktora Juszczenkę i Julię Tymoszenko w ich własnych politycznych obozach.
"Jedynym sposobem zachowania przez Janukowycza popularności i uznania go za pełnoprawnego przywódcę kraju będzie zliberalizowanie gospodarki pogrążonej w kryzysie. Wszelkie inne rozwiązania to droga donikąd" - cytuje "Guardian" Serhija Tarana, dyrektora ośrodka badawczego w Kijowie.
"Zarys priorytetów Janukowycza jest jasny. Poprawi on napięte stosunki z Kremlem, wykluczy członkostwo w NATO, ku uldze Rosji, i przedłuży Moskwie dzierżawę krymskich portów (wojennych) wygasającą w 2017 roku. Wierzy on też w europejską integrację i będzie zabiegał o dobre stosunki z USA" - ocenia "Guardian".
"The Times" przewiduje, iż Tymoszenko nie ustąpi bez walki i nie wyklucza nowego konfliktu na szczytach władzy, mogącego się wyrazić w ulicznych konfrontacjach.