Tusk rezygnuje z Róży. Nie chce urazić kolegów
Donald Tusk miał się pojawić na billboardach z "jedynkami" Platformy Obywatelskiej do Parlamentu Europejskiego, w tym z Marianem Krzaklewskim i Danutą Hübner. Premier wycofał się z tych planów. Czy wstydzi się swoich kandydatów do Parlamentu Europejskiego? - zastanawia się "Wprost".
Pomysł występowania z "jedynkami" na plakatach okazał się chybiony. Taki system premiowałby nowe nabytki PO, takie jak Lena Kolarska-Bobińska czy Róża Thun, a pomijałby kandydatów z dalszych miejsc, którymi są często zasłużeni działacze Platformy.
Pan premier się wstydzi swoich ludzi?
Czy rezygnacja z planów jest spowodowana faktem, że premier wstydzi się swoich ludzi? - Chodzi raczej o zazdrość pozostałych. Gdyby na przykład premier poparł w Małopolsce tylko Różę Thun, to zasłużeni politycy platformy startujący z dalszych miejsc, tacy jak Konstanty Miodowicz czy Bogusław Sonik, mogliby się poczuć pominięci - uważa rozmówca "Wprost".
Weekendy dla PO
Donald Tusk nie chce zostać oskarżony o zaniedbywanie rządu, a fotografowanie się z "jedynkami", czyli zbytnie angażowanie się w kampanię, mogłoby tak zostać odebrane. Z tego powodu premier, wbrew pierwotnym planom, nie pojawi się też na wszystkich wojewódzkich konwencjach platformy. Szef kampanii PO Grzegorz Dolniak potwierdza, że na takie spotkania premier zarezerwował jedynie weekendy.