"The Independent": Nie zapominajmy, co zrobił Polański
Nie zapominajmy o czynie, którego dopuścił się Roman Polański i o tym, że reżyser został potraktowany z niezwykłą pobłażliwością - przypomina brytyjski "The Independent". Nie mylmy w tej sprawie ofiary ze sprawcą - przestrzega komentator dziennika Dominic Lawson.
W obronę Polańskiego, zatrzymanego w sobotę w Zurychu, bezkrytycznie - zdaniem Lawsona - zaangażowali się filmowi celebryci i polityczny establishment. Człowiek, który użył środka oszałamiającego by odbyć stosunek seksualny z 13-letnią dziewczyną, w normalnych warunkach nie mógłby liczyć na bezkrytyczne poparcie politycznego i literackiego establishmentu - napisał komentator.
Zacytował następnie fragmenty zeznań Samanthy Gailey, obecnie znanej jako Samantha Geimer, odtajnione przez sędziego Sądu Najwyższego Kalifornii Davida Wesleya w 2003 roku. Wynika z nich, że Gailey uległa Polańskiemu, ponieważ się go bała.
Według Lawsona, argument obrońców Polańskiego, że 13-latka była dojrzała jak na swój wiek i nie sprzeciwiała się, nie zdejmuje z Polańskiego odpowiedzialności za "odrażający czyn", ponieważ wykorzystał sławę i kontakty w świecie mody, by uwieść nieletnią.
Lawson zauważa, że Polański nigdy nie wyraził żadnej skruchy z powodu swego czynu, a nawet bezpodstawnie zasugerował w 2003 roku przy okazji skandalu z Monicą Lewinsky, że jest ofiarą podwójnych standardów wymiaru sprawiedliwości. Tymczasem w ocenie autora komentarza, reżyser został potraktowany "z niezwykłą pobłażliwością".
"Gdyby to 13-letniej córce któregoś z celebrytów (broniących Polańskiego), zaaplikowano narkotyki i zgwałcono, czy nadal mieliby oni poczucie, iż sprawca tego czynu, jest w rzeczywistości jego ofiarą?" - pyta retorycznie Lawson.
Zastrzega następnie, że nie kwestionuje tego, iż Polański jest filmowym geniuszem, ale podziela opinię lorda Actona, który przestrzegał przed nierównym i selektywnym stosowaniem prawa wobec ludzi osiągających sukces, wysoko postawionych społecznie lub geniuszy.
INTERIA.PL/PAP