Konrad Piasecki: "Polska jest przewidywalnym członkiem NATO. Zachowuje się w sposób konstruktywny i ceni premiera Danii". Panie ministrze, czy te słowa to jest to pełne i ostateczne poparcie premiera Tuska dla Rasmussena, o którym mówi prezydent? Aleksander Szczygło: Nie wiem. Nie wiem, co pan cytuje. Tak - według "Wprost" - wyglądał kluczowy fragment rozmowy między Tuskiem a Rasmussenem z 1 kwietnia. Możliwe. W języku dyplomacji na pewno może to oznaczać i oznacza, że to jest osoba, która może liczyć na poparcie. A te słowa tak wyglądały? To, co pan zacytował, tak należy odbierać. Nie padły żadne mocniejsze słowa o poparciu? Panie redaktorze, ja się nie mogę odnosić do informacji, które są informacjami niejawnymi. Mówię tylko o tym, co pan mi zacytował. To, co czytam, to nie jest mocne poparcie. Jest mowa o tym, że ktoś kogoś ceni, że ktoś kogoś wspiera, ale to nie jest pełne i bezwarunkowe poparcie, i mówienie, że nie mamy żadnego własnego kandydata i tylko Rasmussen. W języku dyplomacji tego rodzaju sformułowania są sformułowaniami wystarczającymi. Pańskim zdaniem, to jest pełne poparcie dla Rasmussena? Nie wiem, czy tylko to. Ale takie słowa byłyby pełnym poparciem dla Rasmussena? Trzeba by było znać kontekst całej informacji. Czy będziecie żądali pełnego upublicznienia notatki, czy - tak jak mówi rząd - jeśli ona będzie tylko przed komisjami sejmowymi zaprezentowana, to wam wystarczy? Powinna być upubliczniona cała notatka. Tak samo jak w przypadku pierwszej notatki, która została upubliczniona przez ministra Sikorskiego, a w której treści są niepochlebne opinie o prezydencie Obamie, powinna być upubliczniona ta druga notatka. Czyli sejmowe komisje - to nie wystarczy? Nie. Obejrzyj Kontrwywiad: Tylko że wie pan, że to jest kompromitujące. Rozmawia dwóch polityków ze sobą szczerze. Mogą padać tam sformułowania mało parlamentarne. A to nie jest kompromitujące - mówię o notatce z MSZ - jeżeli się mówi w pewnym momencie o tym, że niepokoi nas wszakże praktyka, którą można nazwać niedemokratyczną w odniesieniu do prezydenta Stanów Zjednoczonych? Czy pan premier Donald Tusk będzie chciał teraz spotkać się z niedemokratycznym prezydentem Stanów Zjednoczonych i co mu powie podczas tego spotkania? Ja uważam, że tej notatki się też nie powinno pokazywać światu. Zwłaszcza post factum, kiedy Rasmussen był już wybrany. Ja bym mu gratulował i bił brawo, i mówił, że się cieszymy, że wygrał. Jeżeli się mówi A, to trzeba też powiedzieć B. Skoro mówimy A i B, to czy prezydent ujawni jakąś notatkę, w której będzie dowodził tego, że rzeczywiście lobbował za Sikorskim, kiedy mógł? Nie sądzę, żeby były jakieś notatki, które tak jednoznacznie - jak pan mówi - wskazywałyby na to. Tylko były spotkania, rozmowy z naszymi sojusznikami, przedstawicielami państw członkowskich NATO, w czasie których prezydent mówił o kandydacie. A po co mówił? Jeżeli pan minister Sikorski, pan premier Tusk - wynikało to z przekazów medialnych - wskazywali na taką możliwość, to nie sądzi pan, że prezydent Rzeczypospolitej powinien tutaj unikać... Ale przecież prezydent mówi dzisiaj, że Sikorski miał takie szanse, jak on na złoty medal olimpijski w skoku wzwyż. W Londynie. W Londynie. Czyli za trzy lata. Prezydent już trenuje przed Londynem? Myślę, że byłby bardziej skuteczny w tym skoku wzwyż, niż skuteczność rządu w promowaniu Sikorskiego na stanowisko sekretarza generalnego. Dlatego pytam, po co lobbować za Sikorskim, skoro się od początku uważa, że on nie ma szans na zwycięstwo? Nie. To było zupełnie coś innego. Jest tak, że tego rodzaju rzeczy rozgrywa się co najmniej na kilka miesięcy przed rozstrzygnięciem finalnym. Tak samo było i tutaj, to znaczy, że jeżeli ktoś jest w grze, a tak się wydawało do pewnego momentu, to bycie w grze daje szansę tej stronie, która do gry weszła. A do którego momentu tak się wydawało? Kiedy prezydent zrozumiał, że Sikorski nie ma szans i tylko Rasmussen? Ja myślę, że ostatni tydzień przed szczytem NATO pokazał, że brak tutaj konsekwencji, że nie zgłaszamy naszego kandydata. Bo procedura jest taka, że zgłoszenie kandydatów następuje na spotkaniu ambasadorów, którzy są przy kwaterze głównej NATO. I takie spotkanie miało miejsce w ubiegłym tygodniu. I tam Duńczycy, Kanadyjczycy i Bułgarzy zgłosili własnych kandydatów. Ale wie pan doskonale, że w grach dyplomatycznych stosuje się taki zabieg, że wszyscy oficjalni kandydaci padają jak muchy, i wtedy zza pleców ktoś wychodzi i mówi się: "no, kandydat kompromisowy - niech będzie". Rozumiem, że taka była taktyka polskiego rządu. Z kandydaturą Sikorskiego, to jest tak jak z tym dowcipem o wygraniu w Totolotka. Po to żeby wygrać, trzeba zagrać w Totolotka.