Syryjskie Obserwatorium ds. Praw Człowieka ogłosiło, że rebelianci, nazywający siebie "Wolną Armią Syryjską", wycofali się po zmuszeniu wojsk rządowych do opuszczenia miasta będącego w istocie częścią aglomeracji stolicy kraju - Damaszku. Douma byłą jednym z ośrodków trwającej już 10 miesięcy rewolty przeciwko reżimowi prezydenta Baszara el-Asada. "Wydaje się, że (rebelianci) postanowili nie bronić zdobytego terytorium głównie dlatego, że mógłby to być usprawiedliwieniem dla reżimu dokonania szturmu na ten rejon" - powiedział agencji Reutera Rami Abdlerahman, jeden z aktywistów opozycji. Jak wskazują analitycy, walki w Doumie nie stanowiły bezpośredniego zagrożenia dla Damaszku, ale zakłóciły dobre samopoczucie reżimu, który dokonał ostatnio zmasowanej akcji represyjnej przeciwko rebeliantom. Po raz pierwszy rebeliantom udało się utrzymać pozycje blisko stolicy przez dłuższy okres czasu. W sobotę wybuchły też zacięte walki w mieście Dżisr asz-Szugur, w pobliżu granicy z Turcją. Do starć doszło między syryjską armią a dezerterami, którzy przyłączyli się do rebeliantów przeciwko reżimowi prezydenta Baszara el-Asada.