Komentując w piątek spotkanie Putina z krajowymi i zagranicznymi dziennikarzami, które odbyło się w czwartek w Moskwie, niemiecka gazeta zauważa, że po upływie roku od fali antyrządowych protestów sytuacja prezydenta sprawia wrażenie dużo stabilniejszej niż przedtem, a realizacja hasła opozycji "Rosja bez Putina" wydaje się być odleglejsza niż kiedykolwiek wcześniej. "Polityczna elita znów skupia się wokół Putina, a jego atutem są dodatkowo dobre wyniki gospodarki" - ocenia niemiecki komentator. Jednak to, co sprawia wrażenie stabilizacji, jest w rzeczywistości "krótkotrwałym pyrrusowym zwycięstwem, a nie trwałym sukcesem". Chociaż prezydent Rosji zaprzecza, jakoby rządził krajem w sposób autorytarny, to - zdaniem "SZ" - aparat państwa posługuje się "represyjnymi instrumentami", by zachować władzę. Zaostrzenie prawa o zgromadzeniach, rosnąca kontrola internetu, "ustawa o agentach"(umożliwiająca uznanie szefów organizacji pozarządowych, które otrzymują wsparcie finansowe z zagranicy, za zagranicznych agentów) i surowe sankcje wobec przywódców opozycji służą zastraszaniu społeczeństwa- czytamy w "SZ". Rosji brak jest politycznej konkurencji, silnej opozycji i zabiegania o kompromisy - ocenia komentator. Dynamika ulicznych protestów opadła, jednak rosyjskie kierownictwo nie powinno - jego zdaniem - czuć się zbyt pewnie. W społeczeństwie widoczne jest niezadowolenie z sytuacji. Putin wyczuwa to i zapewne dlatego stosuje podwójną strategię: z jednej strony zaostrza przepisy, wdraża sądowe postępowanie przeciwko ważnym opozycjonistom, a z drugiej strony wysyła sygnały świadczące o walce przeciwko korupcji w szeregach administracji państwowej. To wszystko jednak nie wystarcza, by uspokoić buntujące się społeczeństwo - twierdzi "SZ". "Dowodem na to, jak bardzo prezydentowi potrzebne są instrumenty w walce przeciwko rozpadowi społeczeństwa, są podejmowane przez niego próby posłużenia się patriotyzmem jako klamrą spinającą (kraj). Najnowszy zakaz adopcji rosyjskich dzieci przez Amerykanów jest czymś więcej niż tylko odpowiedzią na tzw. ustawę Magnitskiego w Waszyngtonie, która zakazuje niektórym rosyjskim urzędnikom wjazdu do USA. To przesłanie dumnego kraju, który czuje się poniżony, który chce odpłacić (pięknym za nadobne) i szuka szybkich rozwiązań zamiast uciążliwych kompromisów" - pisze "SZ". "Tylko wtedy, gdy Rosja - zamiast się zamykać - otworzy się, możliwy będzie rozwój kraju, także w dziedzinie gospodarki" - przewiduje komentator, dodając, że szybki wzrost gospodarczy w krajach sąsiadujących z Rosją możliwy był nie dzięki "stabilizacji", lecz dzięki demokracji.