Początkowo CNN informował o "sześciu ofiarach", wśród których miał być policjant. Kilkadziesiąt minut później miejscy funkcjonariusze podali, że "pięć osób nie żyje po ataku w centrum Louisville w stanie Kentucky, do którego doszło w poniedziałek wpobliżu stadionu baseballowego Slugger Field". Co najmniej osiem osób zostało rannych, wszystkie trafiły do szpitala. Wśród nich jest dwóch policjantów. Jeden z nich przechodzi operację i jest w stanie krytycznym. Napastnik nie żyje W pierwszych chwilach po ataku policja informowała, że "aktywny agresor" jest na wolności i wezwała mieszkańców, żeby nie zbliżali się do miejsca strzelaniny przy Main Street. Doszło do wymiany ognia między funkcjonariuszami a napastnikiem. Niedługo przekazali, że jest już bezpiecznie, a napastnik został "zneutralizowany". "Aktywność policji była widoczna w pobliżu banku w śródmieściu miasta liczącego 625 tys. mieszkańców" - podał Reuters, dodając, że strzelec był związany z bankiem. Był aktywnym lub byłym pracownikiem tej placówki. Wiadomo, że napastnik, który działał w pojedynkę nie żyje. Nie jest jasne, czy zginą z rąk policjantów, czy sam się zastrzelił. Na miejsce pojechał gubernator Kentucky Andy Beshear. "Proszę, módlcie się za wszystkie dotknięte rodziny i za miasto Louisville" - napisał na Twitterze.