Decyzje Trybunału o nieprzekazywaniu sprawy do ponownego rozpatrzenia nie zawierają uzasadnienia. W maju tego roku Trybunał uznał, że władze Warszawy złamały zagwarantowane w art. 11 Konwencji prawo do zgromadzeń i pokojowego wyrażania poglądów, a także zakaz wszelkiej dyskryminacji (art. 14) i prawo do skutecznego środka odwoławczego (art. 13). W sierpniu rząd polski odwołał się od decyzji Trybunału. Chodzi o manifestację, której przeprowadzenia zakazał ówczesny prezydent stolicy Lech Kaczyński. Wobec zakazu, umotywowanego względami bezpieczeństwa, środowiska gejów i lesbijek złożyły wnioski o zorganizowanie kilku wieców; ale także w przypadku części z nich wydano zakaz "ze względów bezpieczeństwa oraz przewidywanych utrudnień w poruszaniu się". Sędziowie Trybunału (wśród nich Lech Garlicki) jednogłośnie odrzucili argumentację władz Warszawy i przyznali rację Fundacji Równości, która w grudniu 2005 roku zaskarżyła zakaz do Strasburga. Trybunał wskazał, że rolą państwa jest zagwarantowanie prawa do wolności stowarzyszeń i demonstracji zwłaszcza tych osób, które mają "niepopularne poglądy albo należą do mniejszości, ponieważ są one najbardziej narażone na dyskryminację". Trybunał krytycznie odniósł się do braku możliwości skutecznego odwołania się od decyzji władz przed zaplanowaną na 11 czerwca manifestacją, tak by mogła się ona odbyć zgodnie z planem. Sędziowie przypomnieli, że organizatorzy złożyli wnioski dostatecznie wcześnie - 12 maja w odniesieniu do Parady Równości i 3 czerwca w sprawie wieców. Sędziowie uznali, że zakaz przeprowadzenia parady był przejawem dyskryminacji, której Konwencja zakazuje "z jakichkolwiek przyczyn". Zauważyli, że organizatorzy innych manifestacji w tym czasie nie zostali zmuszeni do przedstawienia planu "organizacji ruchu drogowego" i dostali pozwolenia. Trybunał podkreślił też, że "nie może zignorować" wywiadu z Lechem Kaczyńskim opublikowanego 20 maja 2005 roku w "Gazecie Wyborczej". Ówczesny prezydent stolicy zapowiedział tam zakaz manifestacji gejów i lesbijek, sprzeciwiając się "propagandzie homoseksualizmu". Według sędziów, Lech Kaczyński powinien był wówczas bardziej ważyć słowa, "bowiem wypowiedzi polityków zajmujących wysokie funkcje publiczne mogą być zrozumiane jako wskazówki przez urzędników, których praca i kariera zależy od tych polityków". - Decyzje w sprawie parady i wieców były wydane w imieniu prezydenta Warszawy, który publicznie przedstawił wcześniej swoje stanowisko w tej sprawie - przypomnieli sędziowie. Fundacja Równości nie domagała się od Polski odszkodowania. Mimo zakazu, demonstracja ostatecznie odbyła się 11 czerwca 2005 roku. Wzięło w niej udział ponad 2,5 tys. osób. Potem decyzja prezydenta Warszawy w sprawie zakazu została uchylona przez samorządowe kolegium odwoławcze oraz - w trybie nadzoru administracyjnego - przez wojewodę mazowieckiego.