35-letnia księżniczka skupiła na sobie uwagę mediów, kiedy zaangażowała się w ruch, którego przedstawiciele uczą ludzi jak "komunikować się z aniołami i całym boskim światem". Dziennikarze zastanawiają się, czy jej zaangażowanie w działalność prywatnej "szkoły aniołów" nie kłóci się z jej oficjalnymi obowiązkami jako członkini rodziny królewskiej. "Jako księżniczka i być może dziedziczka tronu Marta Ludwika nie powinna zbytnio rozszerzać swojego pola aktywności - pisze w poniedziałkowym wydaniu "Bergens Tidene". - Jeśli jej się wydaje, że rezygnacja z kontaktów z aniołami podetnie jej skrzydła, rozwiązanie jest proste i wcale nie takie dramatyczne: niech zrzeknie się tytułu księżniczki i żyje jak chce". W sobotnim wywiadzie dla krajowej rozgłośni NRK Marta Ludwika próbowała wyjaśnić swoje poglądy na temat aniołów. "Każdy doświadcza ich obecności na swój sposób: jedni tylko tę obecność wyczuwają, inni widzą anioły. Dla mnie to istoty pełne światła, ich obecność daje mi poczucie siły i miłości" - powiedziała księżniczka. Obrońcy księżniczki oskarżają media o wyolbrzymianie sprawy i twierdzą, że jej zaangażowanie w "szkole aniołów" nie wpływa źle na wypełnianie królewskich obowiązków. "Nie wiem, co ma jedno do drugiego - powiedział Carl I. Hagen, wiceprzewodniczący norweskiego parlamentu. - Media urządziły na nią nagonkę tylko dlatego, że jest księżniczką". Marta Ludwika jest córką króla Haralda V i królowej Sonji oraz starszą siostrą pierwszego w kolejce pretendenta do tronu, księcia Haakona. W 2002 roku wyszła za mąż za norweskiego pisarza, Ariego Behna.