W stolicy Austrii do dziś krzyżują się drogi ludzi, którzy z dawnymi czasami mają wiele wspólnego. Upadek bloku postsowieckiego spowodował, że ludzie ze służb specjalnych stworzyli świat mafii. A oba te światy się doskonale się przenikają i często są bliżej niż mogłoby się wydawać. Pojawiają się głosy, że to stolica Austrii jest kluczem do zrozumienia najbardziej tajemniczych morderstw w dziejach III RP. Wciąż jednak nie ma na to dowodów. Na tajemniczym układzie wiedeńskim od kilku miesięcy skupiona jest uwaga polskich mediów. Teorie na temat układu wiedeńskiego wciąż są uzupełniane. Wypływają kolejne fakty, watki się przenikają, padają te same nazwiska. Na przełomie lat 80. i 90. to tam miały być prane pieniądze PZPR. Jednocześnie w Wiedniu swoje imperium budował człowiek uważany za rezydenta polskiej mafii na Zachodzie - Jeremiasz Barański. W stolicy Austrii żył i umarł w tamtejszym więzieniu. - Nie jest to przypadek, że jest to Jeremiasz Barański, że jest to pan Żagiel, pan Kuna, nie jest też przypadek, że tam się odbywa spotkanie Kulczyka z Ałganowem - wymienia ludzi układu wiedeńskiego były szef MSWiA Marek Biernacki. Wymienia także zaufanego człowieka lewicy - Sławomira Wiatra. - Ja nie powiedziałem, że układ wiedeński jako taki nie istnieje, że jest konfabulacją. Ja twierdzę, że w takim kształcie, w jakim jest prezentowany, jest mi w ogóle nieznany - mówi Wiatr, który nie znając układu, spędził w Wiedniu kilkanaście lat, wykładając na uniwersytecie, prowadząc interesy i współpracując z PRL-owskim wywiadem.