"Tak, jestem kandydatem w wyborach prezydenckich" - oświadczył Sarkozy na antenie wieczornego dziennika we francuskiej telewizji TF1. "Podjąłem tę decyzję, ponieważ obecna sytuacja we Francji, w Europie, na świecie, gdzie od trzech lat mamy do czynienia z kryzysem bez precedensu, sprawia, że nieubieganie się o zaufanie Francuzów oznaczałoby porzucenie urzędu" - tłumaczył szef państwa. W telewizyjnym wystąpieniu na żywo Sarkozy mówił o sobie jak o "kapitanie statku, który płynie podczas sztormu". Zaznaczył przy tym, że "prezydent ma więcej obowiązków niż praw". Sarkozy przyspieszył o około trzy tygodnie pierwotny kalendarz wyborczy w obliczu dynamicznej kampanii swojego największego adwersarza z Partii Socjalistycznej i zniecierpliwienia w szeregach rodzimego ugrupowania. Prezydent za problemy francuskich wyborców po części obwinił trwający od trzech lat kryzys finansowy. Tłumaczył, że kryzys gospodarczy i finansowy nie pozwolił mu na reformy, które chciał przeprowadzić podczas pierwszej kadencji. Zapowiedział, że w przyszłości chce skupić się na polityce pozyskiwania miejsc pracy dla większej liczby obywateli. Obiecał więcej szkoleń dla bezrobotnych oraz dalsze reformy, potrzebne do utrzymania - jak to ujął - "stylu życia" we Francji. Zastrzegł jednocześnie, że kraj nie może zamykać się w sobie i "udawać, że nie ma kryzysu". Według ostatnich sondaży, przed rozpisanymi na 22 kwietnia i 6 maja wyborami Francois Hollande może liczyć na 32-procentowe poparcie; na Nicolasa Sarkozy'ego chce zagłosować 25 proc. ankietowanych. Prezydent ogłosił chęć ponownego ubiegania się o najwyższy urząd w państwie w dniu, kiedy Hollande organizował swój drugi wielki wiec wyborczy w swym rodzinnym Rouen. Sarkozy swoje pierwsze oficjalne wystąpienie jako kandydat zaplanował na czwartek w Annecy we wschodniej Francji, a pierwszy wielki wiec wyborczy - na niedzielę w Marsylii. Wcześniej w środę Sarkozy zainaugurował swoje osobiste konto na Twitterze, dziękując "wszystkim, którzy za nim pójdą". Agencja Associated Press zwraca uwagę, że po kilku godzinach na Twitterze dołączyły do niego dziesiątki tysięcy internautów. Prezydent we Francji wybierany jest w wyborach powszechnych na pięć lat.