Royal na prezydenta?
U Michelina kadra zarządzająca korzysta z dodatkowych dni wolnych, a robotnicy przychodzą do pracy w soboty - nad losem zwykłych ludzi pochyla się pani Segolene Royal, gwiazda sondaży, która może stanąć do walki o fotel prezydenta Francji.
Dzięki temu i podobnym wystąpieniom, a także interwencjom 52-letnia socjalistka Segolene Royal cieszy się ogromną popularnością. Na tyle dużą, że gdyby zdecydowała się na start w wyborach prezydenckich w 2007 roku, miałaby duże szanse na zwycięstwo. Do historii przeszłaby na pewno jako pierwsza kobieta, która zajęłaby fotel prezydenta Francji. Kim jest być może przyszła prezydent, a w każdym razie poważna kontrkandydatka Nicolasa Sarkozy'ego?
Krytykuje. "morduje" i zyskuje
Ostatnio Royal zaatakowała 35-godzinny tydzień pracy, który z pewnością pozwala na stworzenie około 350 tysięcy miejsc pracy, ale pociąga za sobą spektakularne złagodzenie prawa pracy i zwiększoną elastyczność, wraz z niepożądanymi rezultatami w postaci pogorszenia sytuacji osób najsłabszych, zwłaszcza kobiet o małym doświadczeniu zawodowym - ocenia pani Royal.
Ta krytyka kontrastuje z projektami jej partii. Francuscy socjaliści są za 35-godzinnym tygodniem pracy dla wszystkich. Jeden z socjalistycznych deputowanych, Jean-Christophe Cambadelis, oskarżył Royal o zamordowanie 35-godzinnego tygodnia pracy. Czy Segolene Royal chce być kandydatką socjalistów czy przeciwników socjalistów? - pyta Cambadelis. A eurodeputowany Benoit Hamon wzywa ją, by przestała rzucać bomby.
Podczas gdy pracodawcy zwracają uwagę, że 35-godzinny system jest i zbyt sztywny i za kosztowny, Royal atakuje z lewej flanki, kładąc nacisk na nierówności, jakie pociąga za sobą ten system - ocenia dziennik kół gospodarczych "Les Echos".
Zdaniem Royal proporcja pracowników korzystających z elastycznego czasu pracy wzrosła z 10 procent do 40, czyli osiągnęła większy poziom niż w Ameryce, ale dla nich rytm pracy się nasilił, amplitudy godzin wydłużyły się - uważa.
To nie pierwszy raz, kiedy pani Royal głosi inne poglądy niż jej partia. Wcześniej wystąpiła z propozycjami w kwestii bezpieczeństwa, które zakłopotały jej partię, lecz opinii publicznej wydały się kuszące.
Ze środowiskiem za pan brat
Royal w regionie Poitou-Charentes wzywała mieszkańców do oszczędzania wody, lansując program "Operacja 10 tysięcy beczek deszczówki". Przedstawiała proste, tradycyjne argumenty - że w przeszłości wszędzie były zbiorniki wody, stawki, cysterny. A teraz potrzebne są beczki, aby w ten sposób pomóc w ochronie środowiska.
Tak w skrócie wygląda fenomen określany "metodą Royal", w którym umiejętnie wskazuje ona na związek spraw niewielkich z większą wizją - lokalnej suszy z globalnymi zmianami klimatycznymi.
Skoszarować młodocianych przestępców
Tydzień temu kontrowersyjne propozycje w sprawie rozwiązania problemu młodocianych przestępców, z jakimi wyszła pani Royal, zatrzęsły obozem socjalistów. Zaproponowała "wojskowy trening" dla młodocianych przestępców, "internaty" dla sprawiających kłopoty uczniów, szkolenia dla rodziców.
69 procent Francuzów aprobuje pomysł treningu wojskowego, podczas którego młodociani mogliby nauczyć się jakiegoś rzemiosła lub wziąć udział w humanitarnym projekcie - wynika z opublikowanego w poniedziałek sondażu instytutu Ipsos. Zgadza się z tym 67 procent sympatyków socjalistów, 54 procent komunistów i sympatyków prawicy.
Ile lewicy w pani Royal?
Jak pisze dziennik Le Monde", 48 procent socjalistów sądzi, że pani Royal oddala się od wartości wyznawanych przez lewicę.
Royal jest niezamężną matką wychowującą dwóch synów i dwie córki. Członkiem Partii Socjalistycznej jest od 1978 roku. Doświadczenie zdobywała w ministerstwach środowiska, edukacji, rodziny i dziecka.
Sarkozy chwalił ją jako "wspaniałą kobietę", premier Dominique de Villepin twierdzi, że "ma do niej szacunek", a żona prezydenta przyznaje, że Royal "ma coś w sobie".
Ukończyła prestiżową szkołę nauk politycznych ENA. W 1982 roku "odkrył" ją ówczesny doradca prezydenta Francois Mitteranda, Jacques Attali. W 1988 roku zdobyła po raz pierwszy mandat do parlamentu, z departamentu Deux-Sevres.
Jak pisze "Der Spiegel", Royal unika wyżyn dyskursu ideologicznego, woląc zakasać rękawy i skierować uwagę ku przyziemnym problemom, jak np. produkcja koziego sera. Energicznie sprzeciwiała się unijnym wymogom nakazującym pasteryzowanie wszystkich serów. Pojawiła się w Pałacu Elizejskim w niebieskim roboczym uniformie i z koszykiem sera, narażając się na docinki kolegów z partii, ale zaskarbiając sobie wdzięczność farmerów i niemal hipnotyzując fotografów.
10 razy w ciągu 17 lat wygrała w wyborach. Dzięki dobrym stosunkom z Pałacem Elizejskim udało się jej ściągnąć do swojego regionu subsydia z Paryża i UE.
14 lat temu była panią minister z prowincji, o brzydkich zębach, fatalnie ubraną, w okularach o źle dobranych oprawkach. Dziś jest piękna i elegancka - tak dwa tygodnie temu przedstawiał ją brytyjski dziennik "The Independent".
AB
INTERIA.PL/PAP