Dziennik zaznacza, że wymyślone przez Rosjan wspólne przejście na mecz od początku nie podobało się niektórym Polakom. "Rossijskaja Gazieta" podaje, że wśród uczestników zajść z polskiej strony byli pseudokibice Legii. "Zgromadzili się na drugiej stronie ulicy. Skandowali obraźliwe, antyrosyjskie hasła, detonowali petardy i na wszelkie sposoby prowokowali Rosjan. Szczególne rozdrażnienie wśród Polaków wywołała flaga ZSRR, wbrew ostrzeżeniom przyniesiona przez któregoś z kibiców" - relacjonuje rosyjski dziennik. W ocenie "Rossijskiej Gaziety", policja wyraźnie straciła kontrolę nad sytuacją. "Duża część funkcjonariuszy powstrzymywała bezpośrednich uczestników (marszu). Po drugiej stronie policjanci rozpędzali Polaków. W środku praktycznie bezkarnie walczyli chuligani" - przekazuje dziennik. "Rossijskaja Gazieta" konstatuje, że zajścia na jakiś czas, niestety, przysłoniły futbol, w imię którego wszyscy jakoby przyjechali do Warszawy. Natomiast "Moskowskije Nowosti" wskazują, że bójki między kibicami i chuligańskie wybryki na trybunach rzucają cień na pierwsze dni piłkarskich mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie. "Grupy bojowe kibiców mogą przekształcić każde zwycięstwo podczas Euro 2012 w międzynarodowy skandal" - podkreśla gazeta. "Moskowskije Nowosti" zauważają też, że pochód rosyjskich kibiców ulicami Warszawy przed meczem z Polakami rozpalił namiętności do czerwoności. Zdaniem dziennika działania profilaktyczne wobec futbolowych chuliganów w krajach-organizatorach turnieju okazały się daremne. Z kolei "Kommiersant" przytacza wypowiedź jednego z szefów Wszechrosyjskiego Związku Kibiców (WOB) Andrieja Małosołowa, według którego przedmeczowy marsz uratował wielu rosyjskich fanów. "W czasie tego turnieju Polacy stale +rzucają się+ na Rosjan. Zarówno na naszych chuliganów, jak i zwykłych kibiców. Marsz był apoteozą przemocy, pod względem której te mistrzostwa przewyższają wszystkie poprzednie" - oświadczył przedstawiciel WOB.