W zamachach przeprowadzonych w środkach komunikacji miejskiej w Londynie w lipcu 2005 roku zginęły 52 osoby w tym trzy Polki. Obecnie trwa proces trzech osób oskarżonych o organizację zamachów. Przedstawiciele "grupy dochodzeniowej 7/7" sądzą, że pewne istotne pytania wciąż pozostają bez odpowiedzi. Na przykład, co przed atakami władze wiedziały na temat zamachowców, którzy byli śledzeni przez wywiad już w 2004 roku. Grupa twierdzi, że należy ustalić, czy rząd spełnił swój obowiązek ochrony życia obywateli. - Bardzo byśmy chcieli poznać odpowiedź na nasze pytania. Nie rozumiemy, czemu ich nie otrzymaliśmy - mówi Jacqui Putnam, która znalazła się w metrze w czasie ataków. Członkowie grupy uważają, że oficjalne dochodzenie było nieskuteczne, niedokładne i prowadzone w sposób zwodniczy. Sprzeciwiają się również utajnieniu jego wyników. Twierdzą, że taka decyzja łamie Europejską Konwencję Praw Człowieka i chcą, aby sąd uchylił ją. Rząd brytyjski odrzucił żądanie niezależnego dochodzenia, o które upominała się także opozycja, twierdząc, że niepotrzebnie zaangażuje ono służby bezpieczeństwa - w chwili, gdy kraj jest zagrożony kolejnymi atakami terrorystycznymi.