Rodzice wyrzucili zwłoki Madeleine do morza?
Portugalska policja obawia się, że zwłoki 4-letniej Madeleine mogą nigdy nie zostać odnalezione. Funkcjonariusze sugerują bowiem scenariusz, według którego rodzice wyrzucili ciało dziewczynki do morza z pokładu jachtu należącego do znajomego Brytyjczyka. Mężczyznę już wcześniej podejrzewano o udział w sprawie.
O nowej policyjnej hipotezie pisze portugalska gazeta "Diario de Noticias".
Nazwisko właściciela jachtu pojawiło się już w trakcie śledztwa, gdy o porwanie Madeleine podejrzewano innego obywatela Wielkiej Brytanii, Roberta Murata, mieszkającego w willi położonej niedaleko hotelu, w którym przebywali państwo McCann z dziećmi.
Portugalski dziennik przytacza jedną z hipotez śledztwa, według której Madeleine została zamordowała w pokoju hotelowym. W takim wypadku pozbycie się ciała każe przypuszczać, że "śmierć dziewczynki nie była przypadkowa".
Pomimo tych podejrzeń portugalska policja w dalszym ciągu przeszukuje okolice miasteczka Praia da Luz, w którym państwo McCann spędzali wakacje.
Madeleine zaginęła 3 maja. Według relacji rodziców została porwana z pokoju hotelowego, w którym spała razem z rodzeństwem. McCannowie byli w tym czasie na kolacji w pobliskiej restauracji, jednak co pół godziny sprawdzali, czy z dziećmi wszystko w porządku.
Portugalska policja bardzo długo nie mogła rozwiązać tajemnicy zaginięcia Madeleine. Dopiero kilka dni temu za podejrzanych w śledztwie uznano oboje rodziców. Funkcjonariusze podejrzewają, że Kate McCann - z zawodu lekarka - podała córce za dużą ilość środków nasennych i dlatego dziewczynka zmarła.
Dziś prasa poinformowała, że portugalska policja jest w posiadaniu kopii pamiętnika matki Madeleine. Kobieta miała w nim pisać, że "mała jest zbyt żywiołowa i zabiera jej wszelką energię". Skarżyła się też na męża, który nie pomaga jej w pracach domowych i w opiece nad dziećmi, dlatego musi robić wszystko sama.