Rice ostrzega Koreę Północną
Odbywająca podróż po krajach Azji i Rosji sekretarz stanu USA pani Condoleezza Rice ostrzegła w czwartek Koreę Płn, że w przypadku przeprowadzenia przez nią drugiej próby jądrowej kraj ten może spodziewać się daleko idących konsekwencji.
Jak podały w nocy z środy na czwartek czasu polskiego media japońskie, przebywająca w Tokio szefowa dyplomacji amerykańskiej ostrzegła, że Phenian musi liczyć się w takim wypadku m.in. z dalszymi sankcjami. Pani Rice zapowiedziała dalsze kroki wobec KRLD na spotkaniu z dziennikarzami w Tokio, które jest pierwszym etapem jej podróży.
Kilka godzin wcześniej w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji ABC News prezydent USA George W.Bush ostrzegł władze w Phenianie przed ewentualnymi zamiarami sprzedaży broni atomowej za granicę, na przykład Iranowi lub Al-Kaidzie. W takim wypadku USA "udaremnią transfer", a Korea Płn "zostanie pociągnięta do odpowiedzialności" - zapowiedział Bush.
Japonska agencja Kyodo podała w czwartek rano, że Waszyngton i Tokio uzgodniły rolę, jaką pełnić będą wojskowi obu krajow przy przeszukiwaniu północnokoreańskich statków, zgodnie z postanowieniami niedawnej rezolucji Rady Bezpieczenstwa ONZ, wprowadzającej sankcje wobec KRLD w związku z przeprowadzeniem 9 października pierwszej, podziemnej próby atomowej.
Wg Kyodo, decyzja o udziale wojskowych w rewizjach statków zapadła podczas 40 - minutowego, czwartkowego spotkania pani Rice z nowym premierem Japonii Shinzo Abe. Szczegółowy tryb przeprowadzania inspekcji i rewizji statków ma być określony w ramach prac specjalnie powołanej wspólnej komisji.
Podczas pobytu w Japonii pani Rice potwierdziła pełne zaangażowanie USA w obronę Japonii, która jest najważniejszym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych w regionie i zarazem miejscem stacjonowania oddziałów amerykańskich w sile 50 tys. żołnierzy.
Z Tokio pani Rice udaje się do stolicy Korei Południowej Seulu. Jej podróż ma m.in. na celu przekonanie sąsiadów Korei Północnej do pełnego i konsekwentnego wcielenia w życie rezolucji Rady Bezpieczenstwa ONZ i zawartych w niej sankcji wobec KRLD.
INTERIA.PL/PAP