Rekordowa manifestacja w Budapeszcie
30 tysięcy przeciwników premiera Ferenca Gyurcsanya zebrało się w sobotę na placu Lajosa Kossutha przed węgierskim parlamentem.To największe z dotychczasowych wystąpień antyrządowych w Budapeszcie.
Burmistrz Budapesztu Gabor Demszky nie wykluczył, że może dojść do zamieszek, gdyż w sobotę odbywa się w Budapeszcie mecz piłkarski z udziałem budapeszteńskiej drużyny Ferencvaros, której kibice mają po jego zakończeniu udać się na plac Kossutha. M.in. właśnie kibiców tego klubu oskarża się o udział w zamieszkach na ulicach stolicy Węgier w ciągu tego tygodnia.
Wiceszef Fideszu i europarlamentarzysta Pal Schmitt, który jest także prezesem Węgierskiego Komitetu Olimpijskiego, zaapelował z trybuny do zebranych, by "zachowali spokój".
Ludzie domagający się ustąpienia premiera przybywają również spoza Budapesztu. Na placu powiewają setki czerwono-biało- zielonych sztandarów Republiki Węgierskiej, którym towarzyszą plansze z nazwami miejscowości. Tłum co chwilę skanduje "Gyurcsany - precz!".
Część zebranych ma poprzypinane do ubrań białe kokardki, inni noszą na szyjach białe chusty. Do udziału w akcji "biała wstążka" - mającej symbolizować sprzeciw wobec kłamstwa i przemocy - wezwała największa partia opozycyjna, centroprawicowy Fidesz.
"Świat musi wiedzieć, że węgierski rząd kłamał", "Gyurcsany to psychopatyczny kłamca" - brzmią niektóre z haseł porozwieszanych na otaczających plac barierkach. Obok zawisły też karykatury premiera Gyurcsanya.
Jednym z głównych mówców był protestancki biskup Laszlo Toekes, który jako przywódca mniejszości węgierskiej w Rumunii należał do czołowych uczestników rewolucji rumuńskiej przeciwko dyktaturze Nicolae Ceausescu.
Toekes nazwał premiera Gyurcsanya większym przestępcą niż sprawcy awanturniczych wyczynów na ulicach Budapesztu. - Kto jest naprawdę winien? Ten, kto podpala auta, czy ten, kto niszczy naród? - pytał zgromadzonych Toekes.
- Nasze protesty nie ustaną, dopóki rząd nie ustąpi - obiecywał inny z mówców, Tamas Molnar, jedn z organizatorów demonstracji. Według niego, należy przystąpić do "pokojowej twórczej kampanii nieposłuszeństwa obywatelskiego".
Władze Fideszu odwołały wcześniej zaplanowany na sobotnie popołudnie wiec na placu Bohaterów, motywując to otrzymaniem pogróżek o planowanych atakach z użyciem materiałów wybuchowych.
Akcje protestu w Budapeszcie trwają od poniedziałku. W czwartek na placu Kossutha zgromadziło się ponad 20 tysięcy osób. Demonstracjom we wcześniejszych dniach towarzyszyły akty przemocy - 255 osób zostało rannych, a policja przesłuchała ponad 200 uczestników protestów.
INTERIA.PL/PAP