Nikolić, przywódca Serbskiej Partii Radykalnej (SRS), swoją decyzję ogłosił przed deputowanymi Narodowego Zgromadzenia Republiki Serbii. W styczniowych wyborach SRS uzyskała najwięcej, bo 81 miejsc w 250-osobowym parlamencie, ale nie została dopuszczona do koalicji. W piątek proeuropejskie partie serbskie - (DSS) dotychczasowego premiera Vojislava Kosztunicy, (DS) prezydenta Borisa Tadicia i technokraci z partii G17 Plus - które formalnie zawarły tego dnia umowę koalicyjną, zażądały ustąpienia Nikolicia. Umowa o utworzeniu rządu koalicyjnego pozwoliła m.in. przezwyciężyć kryzys po wyborze Nikolicia na przewodniczącego parlamentu. Został on wybrany na to stanowisko w ubiegłym tygodniu przy poparciu ugrupowania Kosztunicy. Doprowadziło to do zawieszenia negocjacji koalicyjnych i wywołało zaniepokojenie i USA, obawiających się, że nowe wybory wzmocnią ultranacjonalistów. Proreformatorskie partie nie mogły przez ponad trzy miesiące dojść do porozumienia w sprawie utworzenia nowego gabinetu. Spierały się o kontrolę nad i służbami specjalnymi, których głównym zadaniem jest zatrzymanie poszukiwanych przez trybunał w Hadze zbrodniarzy wojennych. Negocjacje stowarzyszeniowe między i Serbią wstrzymano na początku maja ubiegłego roku, ponieważ władze w Belgradzie nie dotrzymały wyznaczonego terminu przekazania haskiemu trybunałowi oskarżonego o zbrodnie wojenne generała Ratko Mladicia, byłego dowódcy Serbów bośniackich.