Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Prof. Woźniczka: Gra historią nie służy Polsce i Śląskowi

Jako "grę historią", szkodliwą dla interesów Polski i obrazu Śląska, ocenił prof. Zygmunt Woźniczka z Uniwersytetu Śląskiego poparcie Związku Ludności Narodowości Śląskiej (ZLNŚ) dla rosyjskich oskarżeń o fałszowanie przez Polskę historii.

W niedzielę ubiegający się od 13 lat o sądową rejestrację ZLNŚ przyłączył się krytyki, wyrażonej kilka dni temu przez szefa Administracji Prezydenta Rosji Siergieja Naryszkina, który zarzucił Polsce fałszowanie i upolitycznianie historii. Związek uważa, że fałszowanie historii dotyczy także krzywd, jakich doznali Ślązacy m.in. po II wojnie światowej.

- Manipulowanie faktami historycznymi, szczególnie w takim momencie, szkodzi polskiej racji stanu, bo wpisuje się w antypolską linię polityki historycznej, prowadzonej przez Rosję, psuje też obraz Śląska w Polsce - uważa prof. Woźniczka, znawca m.in. XX-wiecznej historii Śląska i badacz powojennych prześladowań Ślązaków.

- Przedstawiciele tego środowiska mają oczywiście prawo do własnych ocen, ale nie mają rzetelnej wiedzy historycznej; często opierają się na faktach wyrwanych z kontekstu, nie zachowując właściwych proporcji. Niebezpieczne jest to, że występują z tym w momentach, kiedy może to szkodzić Polsce, niejako potwierdzając rosyjską politykę historyczną - ocenił profesor.

Historyk sprzeciwił się wykorzystywaniu historii Śląska do politycznych celów, uznając to za szkodliwe dla obrazu regionu. - Dzięki temu w Polsce odżywa i utrwala się obraz Ślązaków jako "piątej kolumny" i przysłowiowego "dziadka w Wehrmachcie" - dodał Woźniczka.

Jego zdaniem, przywoływaną w oświadczeniu ZLNŚ polsko-niemiecką deklarację o niestosowaniu przemocy w stosunkach wzajemnych z 1934 r., która - jak napisali - wyprowadzała Niemcy z międzynarodowej izolacji, a także odebranie przez Polskę Czechosłowacji Zaolzia należy widzieć w całym, geopolitycznym kontekście historycznym. Przypomniał, że w 1919 r. Zaolzie zostało zajęte przez Czechów wbrew ustaleniom. Zastrzegł, że niezależnie od tego, czy jego odebranie było ówczesnym błędem polityki zagranicznej czy nie, nie oznaczało to wspierania przez Polskę polityki Hitlera.

Prof. Woźniczka zakwestionował także zawartą w oświadczeniu krytykę zmarłego 70 lat temu przedwojennego polityka, dyktatora III Powstania Śląskiego, Wojciecha Korfantego. Działacze ZLNŚ uważają, że nie jest on zasłużony dla Śląska i Ślązaków. Ich zdaniem, doprowadził on do "bratobójczej walki części Ślązaków określanej jako Powstania Śląskie", a w II RP Ślązacy byli dyskryminowani.

- Korfanty nie przyłączał Śląska do Polski wbrew Ślązakom. Ślązacy chcieli być Polakami i byli nimi. On sam był Ślązakiem, ale i Polakiem, z Polską wiązał przyszłość i rozwój Śląska - powiedział profesor, wyrażając żal, że w okresie trwających obchodów 70-lecia śmierci Korfantego, przypominających jego postać Polsce, deprecjonowane są jego zasługi.

Prof. Woźniczka przypomniał, że w okresie międzywojennym administracja autonomicznego woj. śląskiego miała wiele dokonań, służących rozwojowi Śląska. Powstało wiele publicznych gmachów, stosowano nowoczesne rozwiązania.

Odnosząc się do prześladowań Ślązaków po II wojnie światowej, historyk podkreślił, że represje systemu komunistycznego nie dotyczyły wyłącznie Ślązaków, ale wielu innych środowisk w Polsce, m.in. środowisk niepodległościowych. Także ludność cywilna w Niemczech doznała krzywd ze strony aliantów, nie tylko Rosjan. Prof. Woźniczka wskazał, że te wszystkie zdarzenia należy widzieć w całym kontekście geopolitycznym i we właściwych proporcjach.

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także