Na tej trzeciej pod względem wielkości wyspy archipelagu Wysp Kanaryjskich ogień strawił już 3,5 tys. hektarów cennego ekologicznie lasu sosnowego. Według lokalnych mediów w sumie ewakuowano już 2.500 ludzi, a około 60 domów ucierpiało z powodu żywiołu. Kilkadziesiąt osób ewakuowano w poniedziałek także w trzech innych miejscowościach - Ayacata, La Plata i Cercados de Arana. Ewakuowani mieszkańcy przebywają obecnie na południe od portu Mogan, dokąd nie dotarł pożar. W niedzielę wieczorem strażakom udało się opanować ogień, jednak gwałtowny wiatr na nowo wzniecił go w nocy z niedzieli na poniedziałek. Pracę około 200 strażaków, żołnierzy i funkcjonariuszy Gwardii Cywilnej utrudniał dym i silnie wiejący w stronę wyspy wiatr. Z żywiołem walczyło ponadto 10 śmigłowców i jeden samolot gaśniczy. W poniedziałek po południu miały do nich dołączyć kolejne dwa helikoptery, wysłane przez hiszpańskie ministerstwo ochrony środowiska. Do podpalenia lasu przyznał się w sobotę 37-letni strażak Juan Antonio Navarro Armas. Tłumaczył, że chciał, aby jego obowiązująca do 30 września czasowa umowa o pracę została przedłużona. Armas jako pierwszy poinformował o pożarze.