Pomoc Polonii ofiarom wypadku pod Grenoble
O spontanicznej pomocy Polonii ofiarom niedzielnego wypadku w Vizille pod Grenoble, w którym 26 polskich pielgrzymów zginęło, a 24 zostało rannych, pisze francuski dziennik "Le Modne".
- Studenci, emeryci i bezrobotni - zwykli Polacy - zgłosili się, by zaoferować pomoc - czytamy w dzienniku.
Gazeta pisze, że już w poniedziałek o 9 rano w szpitalu w Grenoble, gdzie przewieziono większość rannych, zgłosili się 56- letnia Halina, 71-letnia Christiane i 48-letni Christophe.
"Pomyślałam sobie, że pracownicy szpitala mogą mieć trudności z porozumiewaniem się z rannymi i ich rodzinami" - mówi Halina, która wyszła za mąż za Francuza z Grenoble i od 30 lat mieszka we Francji.
Christophe, który jest kreślarzem, podkreśla: "Tą drogą, która spada w Vizille, jechałem tysiące razy samochodem. Pod żadnym pozorem nie powinni byli się na nią decydować, jest niebezpieczna. Nawet jak się jedzie jedynką, stok jest tak stromy, że trudno zapanować nad wozem". Christophe - także katolik - jest polskiego pochodzenia, urodził się już we Francji.
"Kilka razy byłam w Lourdes - mówi natomiast Christiane, była robotnica w zakładach Thomsona, która także urodziła się we Francji. - Ale przede wszystkim jesteśmy patriotami. Kiedy coś się stanie jednemu z nas, zwieramy szeregi, nawet jeśli go nie znamy". Mimo że jest imigrantką w drugim pokoleniu, podkreśla z uśmiechem: "Mamy Polskę we krwi".
"Wszystko jedno, czy to potrwa dwa dni, czy dwa tygodnie, zostaniemy tak długo, jak będziemy przydatni" - podkreśla Christophe.
INTERIA.PL/PAP