Półwysep Iberyjski w ogniu
W wielu miejscach północnej i północno-zachodniej Hiszpanii oraz w dziesiątkach prowincji północnej i środkowej Portugalii kontynuowano dzisiaj prawdziwą wojnę z pożarami.
Pożar zagroził m.in. ponad stutysięcznemu hiszpańskiemu miastu Orense, a strażakom i żołnierzom udało się zatrzymać ogień zaledwie trzy kilometry od śródmieścia, gdy trwała już ewakuacja mieszkańców.
Po tygodniu walki z ogniem pustoszącym hiszpańską Galicię, paliło się w piątek w tym graniczącym z Portugalią północno-zachodnim regionie Hiszpanii, aż w 144 miejscach.
W Galicii aresztowano 18 prawdopodobnych podpalaczy, którzy według piątkowej wypowiedzi hiszpańskiego ministra spraw wewnętrznych Alfredo Pereza Rubalcaby realizowali plan "strategicznych podpaleń lasów".
Rząd podejrzewa, że zostali opłaceni przez spekulantów i nieuczciwych przedsiębiorców, którzy wynajmują przestępców do podpalania lasów. W ten sposób doprowadzają do przekształcania masywów leśnych, gdzie nie wolno budować, w tereny budowlane.
Przyczyną podpaleń mogą być również próby wyłudzenia odszkodowań i pomocy specjalnej od państwa przez właścicieli lasów.
W Galicii, gdzie najczęściej padają deszcze ze wszystkich regionów Hiszpanii, od początku roku spłonęło 50 tys. ha lasów i zarośli, dwukrotnie więcej niż w ubiegłym roku.
W gaszeniu pożarów uczestniczyło w piątek w Galicii pięć tysięcy strażaków, 1400 żołnierzy, w tym 200 saperów, 700 samochodów strażackich oraz 60 specjalnych samolotów i śmigłowców. Przybyła pomoc w ludziach i sprzęcie z wielu krajów UE.
Ponad 40-stopniowe upały panujące niemal w całej Portugalii utrudniają walkę z ogniem w północnej i środkowej części kraju. W skali całego kraju paliło się w piątek naraz w 564 miejscach. Było to dwukrotnie więcej, niż wynosił dotąd rekord pożarów z 2003 r.
Od początku roku spłonęło w Portugalii 14 tys. ha lasów, a przy gaszeniu pożarów straciło życie siedmioro strażaków. W piątek zginęła siódma ofiara, kobieta-strażak, która uległa śmiertelnemu zatruciu dymem.