Polka zginęła nurkując w kamieniołomie
51-letnia Polka poniosła w niedzielę śmierć podczas sportowego nurkowania w zatopionym kamieniołomie niedaleko czeskiego miasta Bruntal we wschodnich Sudetach - poinformował w wydaniu poniedziałkowym czeski dziennik "Mlada Fronta Dnes".
Po zejściu na głębokość około 20 metrów Polka wypłynęła nagle na powierzchnię nieprzytomna i z bezdechem. Jej koledzy podjęli natychmiast sztuczne oddychanie i masaż serca, w 20 minut później wsparła ich przybyła śmigłowcem czeska ekipa ratunkowa. Kolejne 45 minut czynności reanimacyjnych nie dało żadnego rezultatu.
Przyczyna wypadku nie jest na razie znana. Jak powiedziała agencji CTK rzeczniczka powiatowej komendy policji w Bruntalu Pavla Tuszkowa, Polka prawdopodobnie zlekceważyła zasady dekompresji, wychodząc zbyt szybko na powierzchnię.
Ze względu na swą głębokość i czystość wody zatopiony kamieniołom łupku w miejscowości Svobodne Herzmanice jest znaczną atrakcją dla płetwonurków. Jednak niemal każdego roku rejestruje się tam tragiczne wypadki.
Ofiarą jednego z nich padł w marcu ubiegłego roku 35-letni mieszkaniec Katowic. 29-letni towarzysz znalazł go bez oznak życia pod pokrywą lodową. Jak się przypuszcza, system dozujący powietrze z butli zawiódł wskutek niskiej temperatury.
W kwietniu bieżącego roku w kamieniołomie poniosło śmierć dwoje czeskich płetwonurków - 44-letni mężczyzna i jego 18-letnia córka.
INTERIA.PL/PAP