Polityk stworzył maszynę do eutanazji
Hamburski polityk Roger Kusch stworzył maszynę do eutanazji. Aparat ma służyć śmiertelnie chorym pacjentom oraz ludziom zmęczonym życiem - pisze "Rzeczpospolita".
Prototyp maszyny jako pierwsi mogli zobaczyć pensjonariusze domu starców w dzielnicy Hamburga - Lokstedt. - Wystarczy nacisnąć guzik. Śmierć następuje błyskawicznie - tłumaczył zainteresowanym były minister sprawiedliwości w rządzie landu Hamburga dr Roger Kusch. Jak przekonywał zielone metalowe pudełko ma umożliwić "godne" odejście ze świata. - Pacjent sam wbija sobie igłę w żyłę. Potem naciska guzik. Zabija się bez cudzej pomocy - tłumaczył dodatkowo Guy Seidel, rzecznik HeimatHamburg. Budowa maszyny opiera się na zwykłym aparacie do anestezji. Jednak zamiast środkami do narkozy zbiornik wypełnia się chlorkiem potasu.
Właśnie dzięki temu, że maszyna umożliwia samodzielne wstrzyknięcie sobie trucizny, jest w Niemczech legalna. Prawo nie zakazuje bowiem tzw. "wspomaganego samobójstwa" - tzn. podania pacjentowi trucizny, jeżeli on sam ją wypije. Zabroniona jest natomiast eutanazja rozumiana jak pozbawienie życia na życzenie. Takie działanie podlega karze.
Jak można było przewidzieć maszyna dr Kuscha wywołała wiele kontrowersji. - To jest ohydne i niemoralne. Ten człowiek to chodzący skandal - denerwuje się poseł SPD Michael Naumann.
Kusch nie przejął się jednak krytyką. Z początkiem miesiąca założył stowarzyszenie "Pomoc w umieraniu dr Roger Kusch". Razem z HeimatHamburg organizacja chce przedstawić 25 września projekt stworzenia stanowiska pełnomocnika do spraw eutanazji przy hamburskim rządzie.
Bez względu na to, czy akcja powiedzie się czy nie, Kusch już zapowiedział, że na początku przyszłego roku jego aparat trafi do hospicjów, domów starców i szpitali. Zamierza go też podarować swoim znajomym.